Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Bardziej artysta niż reżyser

Tim Burton, bardziej artysta niż reżyser

Reżyser z odtwórczynią roli tytułowej w Reżyser z odtwórczynią roli tytułowej w "Alicji w Krainie Czarów", Mią Wasikowską Forum Film Poland / materiały prasowe
Trójwymiarowa „Alicja w Krainie Czarów” Tima Burtona to najlepsza spośród 27 dotychczasowych ekranizacji powieści Lewisa Carrolla.
Helena Bonham Carter. Należy do ulubionych aktorów BurtonaForum Film Poland/materiały prasowe Helena Bonham Carter. Należy do ulubionych aktorów Burtona

Obdarzony niezwykłą wyobraźnią Amerykanin Tim Burton od początku kariery zajmuje się opowiadaniem bajek. W ciągu 25 lat nakręcił kilkanaście trochę śmiesznych, trochę mrocznych filmów, na ogół z pogranicza fantastyki i horroru, w tym m.in. gotyckiego „Batmana”, wzorowanego na opowieściach grozy „Edwarda Nożycorękiego”, krwawą operę „Sweeney Todd”. O żadnym nie można powiedzieć, że przypomina konwencjonalną baśń.

Jako bardzo młody, zdolny rysownik z Burbank, Burton stawiał swoje pierwsze zawodowe kroki w wytwórni Walta Disneya. Szybko jednak z niej odszedł, aby móc realizować własne, autorskie projekty niemieszczące się w sztucznym, landrynkowym świecie jelonków Bambi i dalmatyńczyków. Burtona pociągała tragiczna dickensowska wizja rzeczywistości, której smutek równoważył groteskową formą, czerpiąc swobodnie z niemieckiego ekspresjonizmu, kina niemego, a najwięcej z tandetnej, kiczowatej estetyki kina klasy B. połowy ubiegłego wieku.

Bez ograniczeń

Jednym z ulubionych filmów Burtona jest na przykład horror science-fiction „The Brain That Wouldn’t Die” niejakiego Josepha Greena o nawiedzonym profesorze, który przeszczepił po wypadku samochodowym głowę swojej narzeczonej. Ogromną sympatią darzył również Edwarda Davisa Wooda Jr., pośmiewisko Hollywoodu, twórcę pozbawionej smaku i gustu głupawej historyjki „Plan 9 z kosmosu”, w której lądujące na cmentarzu UFO udawały podwieszane na linkach przedszkolne zabawki. Autorowi tego amatorskiego dzieła, uznawanego niegdyś za najgorszego reżysera świata, a obecnie za postać kultową Burton poświęcił nawet czarno-białą melancholijną komedię „Ed Wood”, dostrzegając w nim cechę posiadaną jedynie przez największych grafomanów i geniuszy, a mianowicie nieuznającą żadnych ograniczeń i przeszkód radość tworzenia.

Polityka 10.2010 (2746) z dnia 06.03.2010; Kultura; s. 68
Oryginalny tytuł tekstu: "Bardziej artysta niż reżyser"
Reklama