Kultura

Krystyna Bochenek. Wybitna dziennikarka, mądra kobieta

Krystyna Bochenek (1953-2010) Krystyna Bochenek (1953-2010) Dawid Chalimoniuk / Agencja Gazeta
Nie ma Krystyny – wybitnej dziennikarki radiowej, spełnionej matki i żony, mądrej i dobrej kobiety.

I kto teraz poprowadzi Ogólnopolski Konkurs Ortograficzny „Dyktando”, największą narodową klasówkę z języka polskiego? Kto wymyśli kolejną Wampiriadę, najmądrzejszą zabawę świata, zmieniającą się w akcję honorowego oddawania krwi? Kto zaproponuje podobną do „Królewny Śnieżkę” sztukę, aby wspomóc finansowo śląskie Hospicjum Cordis i kto jeszcze potrafi obsadzić w niej i innych spektaklach, w głównych rolach, choćby Jerzego Buzka czy Kazimierza Kutza?

Kto stanie na czele legionów Krystyn i poprowadzi je w Polskę na imieniny Krystyny, jak miesiąc temu do Szczecina pod sztandarami: „Krystyna może”? Kto pogrozi palcem palaczom papierosów i trześnie każdymi drzwiami, jeżeli wyczuje tytoniowy dymek? Kto w Senacie łagodzić będzie polityczne obyczaje, kiedy Krystyna Bochenek już nie stuknie więcej marszałkowską laską?

Nie ma Krystyny – wybitnej dziennikarki radiowej, spełnionej matki i żony, mądrej i dobrej kobiety.

Dzisiaj każde słowo staje się banalne, ale zastanawiam się, co mogła myśleć lecąc do Katynia? Na miejsce potwornej zbrodni i śmierci, ale też w szczególnej dla siebie chwili, bo żyła w oczekiwaniu na narodziny wnuczki. W Katowicach zdradzała z dumą: będę babcią! Nie wyobrażam sobie, aby nie szeptała o tym w samolocie. Wszyscy musieli wiedzieć.

W ostatni piątek wieczorem kasowałem świąteczne sms-y z życzeniami. Zniknął, niestety, również ten od Bochenków. Ale kiedy ostatnio rozmawialiśmy, to snuła pomysły na integrację rozbitego śląskiego środowiska dziennikarskiego. Powinno zacząć się od powstania dziennikarskiego klubu, w którym – zaproponowała – podawane byłyby pierogi z mięsem a`la Dziadul; zgodziłem się pod warunkiem, że w menu znajdzie się jeszcze pajda chleba ze smalcem a`la Bochenek.

Reklama