Pierre Menard, bohater opowiadania Borgesa, tak kochał Don Kichota, że musiał napisać go na nowo. Podobnie jest z wieloma tłumaczami, tak kochają jakiś utwór, że chcą go koniecznie na nowo przełożyć – mówi Małgorzata Łukasiewicz, autorka m.in. nowego przekładu „Radosnej wiedzy” Nietzschego i książek W.G. Sebalda. Niektóre utwory są dla tłumaczy wiecznym wyzwaniem: „Alicja w krainie czarów”, ale i „Faust” Goethego. Nowych przekładów jest coraz więcej – powstały niedawno dwie serie wydawnicze: „Wielcy pisarze w nowych przekładach” wydawnictwa Sic! i seria „50 na 50” Znaku, czyli 50 tytułów na jubileusz pięćdziesięciolecia Znaku.
Serię Znaku rozpoczął nowy przekład „Szwejka” Jaroslava Haška pióra Antoniego Kroha, który wprowadza rewolucję nawet w tytule, zniknął bowiem dobry wojak znany z wersji Hulki-Laskowskiego, a pojawił się dzielny żołnierz Szwejk. – „50 na 50” to książki, które lubimy, wypadkowa naszych gustów. W tradycji anglosaskiej każda generacja stara się mieć nowe tłumaczenia dzieł klasycznych, mają potrzebę mierzenia się z tradycją – mówi Jerzy Illg, szef wydawnictwa Znak. W jubileuszowej serii „50 na 50” dotychczas ukazały się m.in. „Lord Jim” Conrada w nowym tłumaczeniu Michała Kłobukowskiego, „Bracia Karamazow” – Adama Pomorskiego, „Mądre dzieci” Angeli Carter w przekładzie Joanny Jabłońskiej-Bayro.
– Przekład powinien być nigdy niekończącym się procesem – mówi Jerzy Jarniewicz, autor nowego przekładu „Portretu artysty w wieku młodzieńczym” Joyce’a. Przekłady się starzeją, nawet szybciej niż oryginalne utwory.