Krwią pisane
Rytuał seppuku (przecięcie podbrzusza), bo tak brzmi oficjalna nazwa tego, co obcokrajowcy nazywają harakiri (rozcięcie żołądka), praktykowany przez samurajów – śmierć powolna i bolesna – manifestował odwagę, determinację i samokontrolę. Dobrowolne seppuku popełniano, aby uniknąć niewoli, zademonstrować lojalność, zaprotestować przeciw czemuś niegodnemu lub wykazać skruchę. Obowiązkowe seppuku było do 1873 r. formą kary śmierci dla samuraja, któremu obcinano głowę po tym, gdy sam rozciął sobie brzuch. Zemsta w życiu publicznym uchodziła za zabieg równie oczyszczający i pielęgnacyjny co dziś poranny prysznic.
Szczególne miejsce w narodowej świadomości zajmuje opowieść o autentycznym zdarzeniu sprzed 300 lat, którego bohaterowie to 47 roninów, czyli bezpańskich samurajów. W 1701 r. Kira Kozukenosuke poczuł się dotknięty traktowaniem ze strony lorda Asano Takuminokatiego, więc sięgnął po miecz. Asano się bronił. Działo się to w zamku w Edo (dzisiejsze Tokio), a ponieważ użycie broni w takich okolicznościach było zakazane, obaj adwersarze mieli być ukarani. Tymczasem Kirze uszło to na sucho, podczas gdy Asano skazano bez należytego dochodzenia na śmierć przez seppuku w ogrodzie. Seppuku w ogrodzie było przeznaczone dla przestępców i uważane za poniżej godności feudała. Co więcej, mienie Asano skonfiskowano, a rodzinę pozbawiono tytułu lordowskiego.
Prawie dwa lata po tragicznym zdarzeniu 47 samurajów, osieroconych przez swego pana, dokonało zemsty. Zabili Kirę w jego rezydencji, jego głowę zanieśli na grób Asano, dostali pokwitowanie jej odbioru, i oddali się natychmiast w ręce władz. Wyrok był przesądzony – seppuku. Groby 46 samurajów (jednemu uszło płazem) znajdują się w świątyni Sengakuji w Tokio, gdzie można także obejrzeć pokwitowanie za głowę Kiry.
Sprawiedliwi i lojalni
Od tego czasu owych 47 roninów uważa się za narodowych bohaterów, uosobienie cnót sprawiedliwości i lojalności. Znaleźli specjalne miejsce w literaturze, teatrze, filmie, malarstwie, podręcznikach szkolnych, inscenizacjach telewizyjnych i wreszcie komiksach. Jako pierwszy oddał im artystyczny hołd Chikamatsu Monzaemon, znany jako japoński Szekspir (1653–1725), człowiek współczesny bohaterom. Hiroshi Inagaki, jeden z najważniejszych twórców kina japońskiego, laureat Oscara za „Samuraja” w 1954 r. i Złotego Lwa w Wenecji za „Rykszarza” w 1958 r., w 1962 r. nakręcił „47 wiernych samurajów”.
Monzaemon jest także autorem napisanej dla teatru marionetek, później znanego jako bunraku, historii o żonatym kupcu Jihei, który zakochuje się w kurtyzanie Koharu. Jihei nie ma dość pieniędzy, aby ukochaną wykupić. Żona prosi kurtyzanę, aby zostawiła męża w spokoju, ale uczucie bierze górę, a ponieważ nie ma dobrego wyjścia, kochankowie postanawiają popełnić wspólnie samobójstwo. W 1969 r. Masahiro Shinoda, jeden z najwybitniejszych powojennych reżyserów japońskich i jedyny żyjący reżyser złotej epoki filmów samurajskich, zaadaptował tę historię na potrzeby kina i tak powstał film „Shinjū ten no Amijima” („Samobójstwo kochanków w niebiańskiej Amijimie”), znany pod angielskim tytułem „Double suicide” („Podwójne samobójstwo”). W finale filmu kochankowie wymykają się nocą poza miasto i po dokonaniu ostatniego aktu miłosnego, na cmentarzu, on przebija ją mieczem, po czym sam wiesza się na jej ozdobnym pasie do kimona.
Ryūnosuke Akutagawa, nazywany ojcem krótkich historii japońskich, podczas krótkiego życia napisał ich ponad 150. Miał 23 lata, gdy opublikował „Rashomona”, i 35 lat, gdy popełnił samobójstwo. Był sumieniem Japończyków wrażliwych na krzywdę i rozczarowanych modernizacją kraju. Jego imię nosi od 75 lat najbardziej prestiżowa nagroda literacka Japonii. To na podstawie jego tekstów Akira Kurosawa nakręcił „Rashomona”, który przyniósł mu w 1950 r. Złotego Lwa w Wenecji i Oscara.
Kurosawa dorastał z bratem o imieniu Heigo. Heigo Kurosawa był aktorem i uprawiał sztukę benshi, tzn. podkładał głos postaci niemych filmów. Gdy zaczęto nagrywać filmy dźwiękowe, Heigo stracił pracę i z tego powodu próbował popełnić samobójstwo. Podobnie na niepowodzenie zareagował sam Akira Kurosawa. Gdy po rozpoczęciu pracy przy hollywoodzkim projekcie „Tora! Tora! Tora!” wytwórnia 20th Century Fox zastąpiła go Kinjim Fukasaku, Kurosawa usiłował się zabić.
Trzech największych japońskich pisarzy drugiej połowy ubiegłego wieku – nobliści Yasunari Kawabata i Kenzaburo Oe oraz uczeń Kawabaty Yukio Mishima – często zajmowało się tematem samobójstwa. Dwóch z nich – Kawabata i Mishima – zginęło z własnej ręki.
Miłość i śmierć
W twórczości Yukio Mishimy, którego zbiór opowiadań „Zimny prysznic” ukazał się u nas kilka lat temu, miłość, rozpacz i śmierć są wszechobecne. Finałową scenę opowiadania „Umiłowanie ojczyzny”, gdy główny bohater popełnia seppuku, a jego żona samobójstwo, poprzedza akt miłosny. To kolejny przykład, częstego w literaturze, teatrze czy filmie, a także w nowych mediach, związku erotyki ze śmiercią.
Sam Mishima, okrzyknięty w wieku 15 lat geniuszem, popełnił seppuku z powodów ideowych. Stał się gorącym orędownikiem mitu boskiego cesarza i krytykiem powojennej Japonii, która w jego opinii uległa demoralizacji i bezmyślnemu konsumpcjonizmowi. Jako przywódca paramilitarnego Stowarzyszenia Tarcz próbował dokonać przewrotu wojskowego, który przywróciłby w Japonii feudalne stosunki. Fiasko przedsięwzięcia skłoniło pisarza do seppuku na oczach 800 widzów.
Przyjaciel Mishimy, Shintaro Ishihara, w wieku 23 lat laureat nagrody imienia Akutugawy, od literatury i filmu przeszedł do polityki, i to skrajnie nacjonalistycznej. Napisał, wspólnie z prezesem Sony Akio Moritą, książkę „Japonia, która potrafi powiedzieć »nie«”. Gdy wywołała ona niepokój w Ameryce, Morita się zdystansował, usunął swoje rozdziały z wydań anglojęzycznych. Ishihara w 2007 r. wybrany został po raz trzeci na gubernatora (burmistrza) Tokio. Gdy kilka lat temu japoński minister rolnictwa Toshikatsu Matsuoka powiesił się w związku ze skandalem finansowym, Ishikara powiedział, że minister zachował się jak prawdziwy samuraj. Sam napisał, już jako gubernator prefektury tokijskiej, scenariusz do filmu gloryfikującego pilotów kamikadze.
Z polecenia cesarza Meiji, który zapoczątkował modernizację Japonii po stuleciach izolacji od świata, w 1869 r. powstała w Tokio świątynia Yasukuni jako miejsce modlitwy za mitima – tych, którzy oddali życie za sprawę restauracji cesarstwa. Dziś jest to miejsce hołdu 2,5 mln tych, którzy zginęli „w obronie cesarstwa”, a to oznacza głównie agresywne wojny w Chinach, na Pacyfiku i w Południowo-Wschodniej Azji. Yasukuni nazywana jest duszą Japonii i tradycyjnie 15 sierpnia, w rocznicę kapitulacji Japonii w wojnie na Pacyfiku, udają się tam pielgrzymki nacjonalistów. Świątynia ta czci m.in. 14 głównych zbrodniarzy wojennych, osądzonych przez międzynarodowy trybunał, w tym Hideki Tojo, człowieka, który wydał rozkaz ataku na Pearl Harbor. W kontrowersyjnym muzeum, przylegającym do świątyni Yasukuni, można się dowiedzieć, że Japonia zaatakowała Amerykę z konieczności, zaś jej zwycięstwo w wojnie z Rosją w 1905 r. stało się inspiracją dla takich liderów ruchów narodowowyzwoleńczych, jak Mahatma Ghandi, Ho Szi Min i Ahmed Sukarno.
Obecny premier Naoto Kan jest pierwszym szefem rządu Japonii, który zabronił członkom swego gabinetu odwiedzin świątyni Yasukuni, argumentując to koniecznością skruchy za okrucieństwo Japończyków wobec ich wielu azjatyckich sąsiadów.
Przemoc i seks
Japońskie zbrodnie w Mandżurii przypomina w swej twórczości najbardziej dziś czytany na świecie pisarz japoński Haruki Murakami. Ale książka, która przyniosła mu międzynarodową sławę i sprzedała się w milionach egzemplarzy, to kultowa dziś love story pod zaczerpniętym od Beatlesów tytułem „Norwegian Wood”. I tam gęsto od samobójstw. Główny bohater to student Toru Watanabe, zauroczony tajemniczą Naoko. Dziewczyna nie może się pozbierać po samobójczej śmierci swego poprzedniego chłopaka, 17-letniego Kizukiego, najlepszego przyjaciela Toru. 17 lat miała także siostra Naoko, gdy się powiesiła, a 21 jej wuj, gdy rzucił się pod pociąg. Naoko trafia do sanatorium.
Wkrótce chłopak spotyka Midori, dziewczynę silną, niezależną i seksualnie wyzwoloną. Uświadamia sobie, że kocha obydwie, ale potrafi – spotykając się z obydwiema – być wobec nich uczciwy. Naoko w końcu popełnia samobójstwo w ten sam sposób co jej siostra. Hatsumi, dziewczyna kolegi z akademika, playboya Nagasawy, podcina sobie żyły. „Wreszcie!” – napisał miesiąc temu „Wall Street Journal”, gdy „Norwegian Wood” doczekała się ekranizacji. Książkę adaptował Tran Anh Huang, wietnamski reżyser, którego debiut filmowy „Zapach zielonej papai” dostał w 1993 r. nominację do Oskara, a następny film „Cyclo” przyniósł mu w 1995 r. Złotego Lwa w Wenecji.
Próbę samobójstwa znajdujemy w innym wybitnym filmie japońskim z tego samego roku, zatytułowanym „Węgorz”, za który Shohei Imamura dostał swą drugą Złotą Palmę w Cannes.
Seksem i przemocą ocieka manga – japońskie komiksy, których pełno na każdym kroku i które kupują na dworcach kolejowych pasażerowie shinkasenów, tutejszych superekspresów. Nie stroni od nich anime, japońskie kino animowane. Jego fenomen polega na tym, że w odróżnieniu od innych krajów, w Japonii filmy animowane to często ambitne produkcje dla wszystkich grup wiekowych i warstw społecznych – to filmy akcji, romansu, historii, sięgające głęboko do kwestii filozofii i moralności (w 1998 r. animowana „Księżniczka Mononoke” pobiła japoński rekord kasowy, ustanowiony w 1982 r. przez „E.T.” Spielberga).
Niepowodzenie i stres
W 1993 r. sprzedano w Japonii milion egzemplarzy „Kompletnego poradnika samobójcy” autorstwa Wataru Tsurumiego, który dorobił się sławy na równi z gwiazdami popu i postaciami z kultowych kreskówek. Pozbawiona moralnych rozważań książka w beznamiętny sposób dostarcza technicznych detali rozmaitych metod odebrania sobie życia, relacji o samobójstwach wielkich postaci oraz obrazkowych historyjek sugerujących, że jest to akt bezbolesny i społecznie akceptowalny. Niektóre prefektury uznały książkę za „szkodliwą dla młodzieży”, co wykluczyło ją ze sprzedaży niepełnoletnim, ale inne, łącznie z Tokio, uznały, że to nieuzasadniona cenzura. Wciąż się sprzedaje, stała się nawet inspiracją dla fabularnego filmu „Podręcznik samobójstwa”.
W 2009 r. liczba samobójstw w Japonii wzrosła do 32 845, co oznacza niemal 26 samobójstw na 100 tys. ludności – znacznie więcej niż w jakimkolwiek innym kraju OECD – trzy razy tyle, co w Wielkiej Brytanii i przeszło dwa razy tyle, co w USA (choć mniej niż na Białorusi czy Litwie lub w Rosji). Samobójstwo stanowi dziś w Japonii główną przyczynę śmierci wśród mężczyzn w wieku 20–44 lat i kobiet w wieku 15–34 lat.
W feudalnej Japonii samobójstwo było ostatecznym aktem męstwa. Dziś jest aktem desperacji w obliczu cierpienia, niepowodzeń, zawodu, poczucia pustki. Nieszczęśliwi kochankowie wspinają się na świętą górę Fuji i skaczą do krateru. Bezpłodne żony zażywają sody kaustycznej. Kilka lat temu miały miejsce przypadki samobójstw grupowych.
Wielu Japończyków upatruje przyczyny wzrostu liczby samobójstw w krachu gospodarczym z początku lat 90. ubiegłego wieku, kiedy setki tysięcy ludzi traciło pracę i wpadało w pułapkę zadłużenia. Ale ludzie nadal się zabijają, mimo że gospodarka ma się lepiej. A twórcy próbują to opisać i zrozumieć.
Andrzej Lubowski z Tokio