Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Polowanie na obcego

Polowanie na obcego. Czy „Essential killing” spodoba się Polakom?

materiały prasowe
Na ekrany polskich kin wchodzi film Jerzego Skolimowskiego „Essential Killing”, nagrodzony niedawno na festiwalu w Wenecji. Co się podobało zagranicznej publiczności i czy to samo spodoba się polskiej?
Polityka

Prolog zapowiada kino akcji. Oglądamy amerykański patrol na afgańskiej rozświetlonej słońcem pustyni, zachowujący się zresztą dość lekkomyślnie, jakby chłopcy wybierali się po służbie do dyskoteki, a nie na spotkanie z niewidzialnym wrogiem. Ten po chwili jedynie zamajaczy w kadrze, tak że nawet nie zdążymy zobaczyć jego twarzy. I czy to na pewno przeciwnik, czy potencjalna ofiara? Przecież gdyby nie wystrzelił pierwszy, zastrzelono by jego. Ta sytuacja powtórzy się w „Essential Killing” później parokrotnie.

Całą wstępną sekwencję oglądamy z punktu widzenia krążącego nad pustynią helikoptera, a chwilami z jeszcze dalszej perspektywy – jakby dramatyczne zdarzenie obserwowało z wysokości czyjeś tajemne oko. Już ta jedna, popisowo zrealizowana sekwencja przekonuje, że Jerzy Skolimowski jest ciągle pełnym energii reżyserem, który doskonale wie, na czym polega nowoczesne kino. (Od razu też dodajmy, że autorem świetnych zdjęć jest Adam Sikora).

Ale po chwili tonacja się zmieni. Jakby reżyser chciał nam powiedzieć: zobaczcie, umiem takie rzeczy robić, nie byłbym w tej konkurencji gorszy od mistrzów gatunku, lecz zabawa w kino akcji niezbyt mnie interesuje. Nie zobaczycie na ekranie nowego Rambo ani Bonda, żadnego wielkiego bohatera. Jeżeli bohater, to wskutek zbiegu okoliczności, i raczej – antybohater. Zabija w obronie własnej. Ucieka z konwoju wieziony do tajnego więzienia, ponieważ nadarzyła się okazja. W jego działaniu nie ma metody. Chce po prostu przetrwać.

Właściwie do końca filmu mało o nim będziemy wiedzieć oprócz tego, że ma na imię Mohammed, został pojmany przez Amerykanów, następnie przewieziony do dalekiego kraju w Europie Wschodniej, w którym bez trudu rozpoznamy Polskę. Niewiele wnoszą retrospekcje, strzępy obrazów pojawiające się – tak to chyba należy tłumaczyć – w umyśle uciekiniera spodziewającego się najgorszego zakończenia swej eskapady.

Polityka 43.2010 (2779) z dnia 23.10.2010; Kultura; s. 100
Oryginalny tytuł tekstu: "Polowanie na obcego"
Reklama