Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Co słychać w muzyce?

10 muzycznych słów, które musisz znać

PEACHES, czyli Electro PEACHES, czyli Electro Martin Philbey / Corbis
10 najmodniejszych dziś terminów świata nowej muzyki pokazuje, że dla młodych twórców problemem numer jeden są duchy przeszłości.
COCOROSIE, czyli Freak folkmateriały prasowe COCOROSIE, czyli Freak folk

Pisać o muzyce to jak tańczyć o architekturze – głosi znana myśl, której autorem jest podobno amerykański komik Martin Mull. Problem etykietek i porównań zmieniających się gatunków muzycznych jest jednak zupełnie poważny. Dlatego pewnie zakończony niedawno festiwal Unsound, który jak żaden inny w Polsce prezentuje awangardę tych zmian, wymyślił sobie hasło „Przyjemność strachu i niepokoju”. Świetnie działa na wyobraźnię, pozwala objąć bardzo szerokie spektrum muzyczne i uniknąć trudnych słów w rodzaju „hauntologii” czy „dubstepu”. Bo dopiero te są horrorem i powodem do niepokoju.

Ben Sisario w niedawnym tekście na łamach „The New York Timesa” zasugerował, że w świecie muzyki alternatywnej liczba gatunków i etykietek zaczyna powoli przerastać liczbę wykonawców. Humaniści – ci sami, którzy na co dzień prowadzą dyskursy o toposach i idiomach – boją się do niego wejść, bo wstydzą się, że nic nie zrozumieją. Nie rządzi tu akademicki porządek, więc nazwy gatunków komponowane są z tego, co jest pod ręką. Królują przedrostki: „chill”, gdy coś brzmi usypiająco, albo „hard”, gdy nam się wydaje agresywne. Gdy mamy wrażenie, że muzycy stosowali zbyt dużo dopalaczy, pojawia się słowo „stoner”, a jeśli chcemy zasygnalizować, że wszystko dawno już było i z całą pewnością w słuchanej przez nas muzyce nie ma niczego świeżego, dorzucamy przedrostek „neo”, żeby nowość znalazła się chociaż w nazwie. A „core” lub „wave” – żeby zasygnalizować przynależność do jakiejś fali, nawet gdy fala się jeszcze nie pojawiła.

Polityka 45.2010 (2781) z dnia 06.11.2010; Kultura; s. 80
Oryginalny tytuł tekstu: "Co słychać w muzyce?"
Reklama