PRZECZYTAJ: o postaci i literaturze Herty Müller >>
Jednym z głównych tematów Pani prozy jest wykluczenie i wypędzenie, co jednocześnie stanowi jedno z najważniejszych doświadczeń Europy w XX wieku. Warto jednak zwrócić uwagę, jak to doświadczenie odbija się na zachowaniach ludzi żyjących współcześnie. Oto ci, którzy byli wykluczani, sami dziś posługują się kategoriami lepszy-gorszy w stosunku do otaczających ich ludzi. Czy Pani zdaniem jest szansa, aby uciec od tego języka symbolicznej przemocy?
Herta Müller: Myślę, że to oczywiste, że jestem po stronie osób, które były lub są wypędzone. Trzeba też postrzegać wypędzenie w szerszym kontekście. Ludzie, którzy muszą wyjeżdżać do innych krajów, aby móc przeżyć – to też jest forma wypędzenia. To działo się i dzieje wszędzie, w dyktaturach, do dnia dzisiejszego. Temat wypędzonych jest na przykład wciąż bardzo aktualny w Niemczech. Wszystkie te wypędzenia rozpoczęli co prawda Niemcy, ale potem głównym reżyserem był już ZSRR.
Deportacje odbywające się w Rumunii, które opisuję w swej najnowszej książce „Huśtawka oddechu”, to dzieło Sowietów. To oni zdecydowali, aby represje skierowane były głównie przeciwko niemieckiej mniejszości w Rumunii (w ramach tzw. programu Odbudowy w styczniu 1945 r.). Ostrze deportacji obróciło się przeciwko ludności cywilnej. W takich sytuacjach stosowana jest odpowiedzialność zbiorowa. I na to nigdy nie może być zgody.
Kolejny często poruszany przez Panią temat to poczucie braku i głodu.
O roli pisarzy w systemie totalitarnym i wpływu cierpienia na wielką literaturę. O tym, dlaczego wnosiła na pokład samolotu nożyczki i czy udało jej się zaspokoić własny głód – rozmawiamy z pisarką Hertą Müller, laureatką Nagrody Nobla w 2009 r.
Reklama