Zdzisław Pietrasik: – Akcja „Joanny” dzieje się w Krakowie podczas okupacji, ale to nie jest film historyczny?
Feliks Falk: – Nie. Choć w dekoracjach i kostiumach wojennych. Zainspirował mnie fragment pewnej autentycznej historii, ale ostatecznie zdecydowałem się opowiedzieć historię kobiety, która podczas okupacji opiekowała się żydowską dziewczynką.
Wykonuje gest heroiczny, ale bohaterką staje się trochę przez przypadek. Potem musi to ukrywać i przed Niemcami, i przed swoimi. I przez swoich zostanie oskarżona o kolaborację.
W trakcie pisania scenariusza uświadomiłem sobie, że znam ludzi, nawet mam takich przyjaciół, którzy nie tak dawno byli niesprawiedliwie oskarżani i przeżywali, czy nadal przeżywają, prawdziwy dramat. Uznałem więc, że to jest uniwersalny temat, który można odnieść zarówno do współczesności, jak i do okupacji. Podobne przypadki się zdarzały, ludzie bywali oskarżani na podstawie szeptanek czy wskutek nieporozumień. Teraz czytam książkę „Oskarżona: Wiera Gran”.
Chciałem pana zapytać o Wierę Gran, bo kiedy czytałem książkę Agaty Tuszyńskiej, przypomniała mi się Joanna z pańskiego filmu.
Chyba jednak Wiera Gran nie była winna, oskarżano ją o kolaborację na podstawie bardzo wątłych dowodów. Zresztą przez różne sądy została uniewinniona. Mogę sobie wyobrazić, że ta kobieta przeżyła nieprawdopodobny dramat, skoro potem oszalała.
I zaczęła oskarżać innych, np. Władysława Szpilmana, twierdząc, że widziała go w getcie w mundurze policjanta.
To mógł być rodzaj odwetu: jeśli mnie oskarżają, to i ja będę oskarżać.