Czesław Miłosz. Ekstatyczny pesymista
Rok Czesława Miłosza. Kim właściwie był?
Kiedy w latach 90. Czesław Miłosz wrócił do Polski, traktowano go jak mistrza i nauczyciela, spełnionego i uhonorowanego poetę. Tymczasem on sam zmagał się z demonami niepewności, poczucia winy, grzeszności. – Tak naprawdę go nie znaliśmy – mówi Andrzej Franaszek, autor biografii Miłosza, która ukaże się na wiosnę 2011 r. w wydawnictwie Znak. – Miłosz, autor późnych książek, mieszkaniec Krakowa, jawił się nam jako niesłychanie samoświadomy, rozsądny mentor, jednak gdy spojrzymy na jego życie, okazuje się, że był człowiekiem niezwykle emocjonalnym, postępującym często wbrew rozsądkowi.
Rósł jak dzikie dziecko. Majątek Szetejnie w dolinie Niewiaży na Litwie przypominał raj. Tak też zresztą go opisał później w „Dolinie Issy”. W jego otoczeniu najważniejsze były kobiety – matka Weronika i babka Józefa Syruć, zwana Lisią, która przypominała starą Indiankę. W oczach chłopca uosabiała siłę, pracowitość i swobodę. Nie zważała na konwenanse i nienawidziła zasiadania do stołu. „W zimie jej ulubionym zajęciem było stawać przy piecu, zadzierać spódnicę i grzać tyłek – ta pozycja oznaczała, że jest gotowa do rozmowy” – wspominał Miłosz.
Podzielił dwie strony rodziny na dobrą i złą krew. Dobra, czyli silna, pracowita i zdrowa była strona matki, krew Syruciów i Kunatów, a zła – strona Miłoszów, ojca; w jego otoczeniu rzeczywiście sporo było ekscentryków, dziwaków i depresyjnych nieudaczników. Na życiu Czesława zaciążył szczególnie przykład brata ojca, Witolda, człowieka słabego, który nic nie osiągnął.