Syreny alarmowe zawyły dwa lata temu. Przeprowadzone przez Bibliotekę Narodową badania czytelnictwa w 2008 r. ujawniły gwałtowne załamanie czytelniczych zainteresowań Polaków: aż 62 proc. ankietowanych przyznało, że nie miało w ciągu roku kontaktu z książką, co oznaczało spadek o 12 punktów w ciągu dwóch lat. Szokujący wynik podawali w wątpliwość analitycy polskiego rynku wydawniczego, który akurat zaczynał rozkwitać, jeśli mierzyć liczbą wydanych tytułów. „Spadek czytelnictwa zanotowany przez Bibliotekę Narodową jest po prostu niemożliwy. Taki spadek musiałby spowodować dramatyczny kryzys na rynku wydawniczym, którego nie obserwujemy” – komentował wówczas Łukasz Gołębiewski, analityk rynku.
Minęły dwa lata i już wiadomo, że pomyłki nie było. – Wynik jest nieco lepszy: brak kontaktu z książką w ciągu ostatnich 12 miesięcy deklaruje 56 proc. Polaków powyżej 15 roku życia – informuje Tomasz Makowski, dyrektor Biblioteki Narodowej. Dodaje jednak szybko, że trochę zmieniło się pytanie: kontakt z książką oznaczał w najnowszym badaniu przeczytanie lub przeglądanie jakiejkolwiek książki, także albumu, poradnika, encyklopedii, słownika, e-booka. Jednocześnie dwukrotnie zwiększono liczebność próbki badanych osób, by uniknąć zarzutów o niereprezentatywność.
Ankieterzy zapytali także o inne formy czytelnictwa. Okazało się, że w ciągu miesiąca poprzedzającego badanie tylko 53 proc. badanych przeczytało tekst dłuższy niż trzy strony maszynopisu (czyli mógł to być artykuł prasowy, tekst w portalu internetowym, krótkie opowiadanie). Na pytanie o czytanie prasy 35 proc.