Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Na wsi nie ma wsi

Nie ma już folkloru na wsi

Festyn odpustowy w miejscowości Olsztyn k. Częstochowy. Kultura w tej formie „robiona jest” dla przyjezdnych. Niemal nigdzie nie powstaje z myślą o mieszkańcach regionu Festyn odpustowy w miejscowości Olsztyn k. Częstochowy. Kultura w tej formie „robiona jest” dla przyjezdnych. Niemal nigdzie nie powstaje z myślą o mieszkańcach regionu Wojciech Radomski / Polityka
Kultura na polskiej wsi ma się zupełnie inaczej niż w dużym mieście, ale nie ma też nic wspólnego ze stereotypem wiejskości, prowincji i lokalności, zalegającym w świadomości mieszkańców metropolii.
Z mazowieckiej wsi Gwizdały zniknęło Koło Gospodyń Wiejskich, kółka zainteresowań i remizaBiker Jun (falling apart)/Flickr CC by SA Z mazowieckiej wsi Gwizdały zniknęło Koło Gospodyń Wiejskich, kółka zainteresowań i remiza

Niebawem ukaże się książka relacjonująca przeprowadzone latem i jesienią 2010 r. na zlecenie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego badania nad stanem kultury wsi i małych miast w Polsce. Kierowany przez prof. Wojciecha J. Bursztę zespół przeanalizował materiał zebrany w 32 miejscowościach z całego kraju po to, by pokazać „zjawisko radzenia sobie z rzeczywistością w Polsce poza centrum”. Obraz, jaki się z owych analiz wyłania, faktycznie nie mieści się nie tylko w potocznym wyobrażeniu o wsi i prowincji, ale też podważa aktualność wielu wcześniej wypracowanych teoretycznych koncepcji dotyczących polskiej kultury lokalnej.

Kapliczki i orliki

Badania dowodzą (i to jest zasadniczy punkt wyjścia), że „na wsi nie ma wsi”. Z osad dawniej rolniczych znika koloryt zawsze im przypisywany: nie ma wozów zaprzężonych w konie, nie ma krów na pastwiskach, znika nawet pianie koguta. Wieś rolnicza, jaką znaliśmy jeszcze w czasach PRL, odchodzi w przeszłość, także dlatego, że chłop stał się „producentem żywności”, a obok znanych z dawnych czasów małych gospodarstw pojawiły się wielkie farmy. Przybywa natomiast wiejskich osad nierolniczych, traktowanych jak sypialnie, bo ich mieszkańcy pracują w nieodległym mieście. Nie przypadkiem prof. Mirosław Duchowski proponuje posługiwać się terminem „miastowieś”, który wydaje się najlepiej oddawać specyfikę przestrzeni prowincjonalnej.

Ludzie spotykani w centralnych punktach wsi (czy „miastowsi”), jak przystanek autobusowy lub okolice sklepu, nie różnią się wyglądem od „miastowych”. Młodzież męska w dżinsach, T-shirtach, czasem w dresach, dziewczęta w krótkich spódniczkach, z makijażem, blond fryzurą i obowiązkowymi tipsami.

Polityka 14.2011 (2801) z dnia 02.04.2011; Kultura; s. 90
Oryginalny tytuł tekstu: "Na wsi nie ma wsi"
Reklama