Nocą pisze się zbyt łatwo
Nocą pisze się zbyt łatwo. Żelazne reguły pisarskie: czego się trzymać?
Bohater powieści „Misery” Stephena Kinga miał zwyczaj wypalać papierosa Lucky Strike i wypijać butelkę szampana Dom Perignon po ukończeniu książki. Te czynności gwarantowały sukces dzieła. O przyzwyczajeniach znanych pisarzy krąży mnóstwo anegdot. Flaubert ponoć nazywał swój gabinet wrzeszczalnią, bo wykrzykiwał to, co napisał, żeby sprawdzić, jak brzmi. Balzak podczas pisania potrafił długo nie jeść, pił za to morze kawy. Hemingway czy Tołstoj lubili pisać na stojąco, Tołstoj przepisywał ponoć „Wojnę i pokój” aż siedem razy. Hrabal z kolei nie lubił poprawiać. Truman Capote wymyślał wszystko leżąc na kanapie z papierosem i szklanką alkoholu w dłoni. Robert Frost zapisywał w pociągu wiersze wewnątrz butów.
Współcześnie pisarze też chętnie opowiadają o swoich przyzwyczajeniach. Niektóre obrastają legendą, choćby liczba słów, które dziennie powinien napisać autor. Hemingway pisał podobno 500 słów, Stephen King ma swój limit 10 stron dziennie. Takie liczby działają na wyobraźnię młodych autorów. Zadie Smith jako 19-latka spotkała na przyjęciu Iana McEwana, którego uwielbiała czytać. Kiedy patrzyła, jak tańczy ze swoją żoną, ktoś znajomy szepnął jej, że McEwan pisze tylko 15 słów dziennie. Na przyszłej pisarce zrobiło to piorunujące wrażenie, wiadomość o 15 słowach dziennie zaczęła ją prześladować, uważała, że nigdy nie będzie dobrą pisarką, skoro nie potrafi się tak ograniczyć. Udało jej się jednak, mimo swojej wielomówności, napisać trzy bardzo dobrze przyjęte powieści i zbiór esejów. W jednym z nich sama opowiada o swoim warsztacie i doradza młodym autorom.
Pisarzy dzieli na „makroplanistów”, którzy mają całą przyszłą książkę rozpisaną ze szczegółami – można ich rozpoznać po rozwieszonych karteczkach z uwagami i notesie Moleskine.