Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Po prostu graj

Rozmowa z Dustinem Hoffmanem

„Najbardziej boję się tego, że złe przepowiednie się sprawdzają” - mówi Dustin Hoffman „Najbardziej boję się tego, że złe przepowiednie się sprawdzają” - mówi Dustin Hoffman BEW
Dustin Hoffman opowiada o statusie starego aktora, zmarnowanych szansach, graniu epizodów i celebryctwie
Dustin Hoffman zagrał w ponad 50 filmach, m.in. „Absolwencie” i „Nocnym kowboju”Garry Knight/Flickr CC by SA Dustin Hoffman zagrał w ponad 50 filmach, m.in. „Absolwencie” i „Nocnym kowboju”

Janusz Wróblewski: – W ostatnich latach coraz rzadziej otrzymuje pan propozycje grania głównych ról. Znacznie chętniej jest pan obsadzany w wyrazistych, komediowych epizodach. Dobrze się pan z tym czuje?
Dustin Hoffman: – Tak urządzone jest życie. Na tym polega jego równowaga. Początkujący aktor zaczyna od nic nieznaczących rólek. Jeśli ma talent, wybija się i zostaje gwiazdą. W średnim wieku coraz częściej dostaje role drugoplanowe. Na starość sytuacja wraca do punktu wyjścia. Znów trzeba grać epizody, ustępując miejsca dwudziesto-, trzydziesto-, czterdziestolatkom. A potem już chodzi się tylko do biblioteki. Żartuję.

Grając w niezwykle popularnych, ale niezbyt ambitnych komediach, takich jak „Poznaj naszą rodzinkę” czy „Poznaj moich rodziców”, nie ma pan wrażenia, że rozmienia karierę na drobne?
Prawda jest taka, że im człowiek starszy, tym mniej różnorodne propozycje się trafiają. Wielu aktorów źle znosi, że przestają być atrakcyjni, że ich czas jako filmowych gwiazd nieuchronnie się kończy. Występowanie w mniejszych rolach uważają za upokarzające. Nie chcą zaakceptować siebie jako partnera młodszych, niekoniecznie zdolniejszych kolegów, tym bardziej nie potrafią widzieć siebie jako tła. Traktują to jako dowód własnej bezsilności. Nie godzą się, że nowa, młodsza publiczność za nic ma ich dawną wielkość. Mnie guzik obchodzi, co się o mnie myśli. Uwielbiam grać. Robię to, co chcę, i czuję się z tym dobrze.

Może dlatego łatwiej panu mierzyć się z własną legendą, bo zawsze uważał pan, że sukces mu się nie należy?
Nie jestem Seanem Connerym czy Harrisonem Fordem, którzy wiecznie mogą biegać z rewolwerem w dłoni i ścigać na ekranie przestępców.

Polityka 19.2011 (2806) z dnia 03.05.2011; Kultura; s. 68
Oryginalny tytuł tekstu: "Po prostu graj"
Reklama