Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Wielki Malick

Terrence Malick i jego „Drzewo życia”

Uroczy kadr z filmu „Drzewo życia”, 2011 r. Uroczy kadr z filmu „Drzewo życia”, 2011 r. Everett Collection / East News
Złota Palma w Cannes za metafizyczny poemat „Drzewo życia” stanowi ukoronowanie niezwykłej twórczości Terrence’a Malicka, amerykańskiego poety i filozofa, jednego z najbardziej oryginalnych filmowców naszych czasów.
„Niebiańskie dni”, 1978 r. Na zdj. Brooke Adams i Richard GereEverett Collection/East News „Niebiańskie dni”, 1978 r. Na zdj. Brooke Adams i Richard Gere

Malick jest autorem zaledwie pięciu filmów. Skromny dorobek, jak na dojrzały wiek artysty (68 lat), obrósł legendą i przysporzył mu sławy wizjonera, zajmującego się tematami, do których nie tylko Hollywood podchodzi na ogół bardzo ostrożnie. Wiara, przemijanie, sens życia, dialog z przeznaczeniem, a wszystko to przy pozorach konwencjonalnej, niemal sensacyjnej opowieści, snutej z niejasnej perspektywy, jakby ponadziemskiej, ustawiającej widza nie w samym sercu gorącej historii, tylko gdzieś z boku, obok niej.

O narodzinach nieprzeciętnego talentu zaczęto mówić blisko cztery dekady temu, kiedy nikomu nieznany Amerykanin z Teksasu, były dziennikarz „Life”, „New Yorkera”, „Newsweeka”, napisał, wyprodukował i wyreżyserował szokujący dramat „Badlands” – fatalistyczne studium bezmyślnie brutalnej odysei pary młodocianych morderców. Rzecz niby podobna do kultowego „Bonnie i Clyde”, a jednak bardzo się od niej różniąca, wystudzona, inaczej rozkładająca akcenty. Malick nie wyjaśnia przyczyn popełnianych zbrodni, nie wdaje się w społeczne analizy ani krytykę kultury masowej, nie lituje się ani nie sympatyzuje z przestępcami. Przygląda się im z oddalenia, w mikro- i makroskali jednocześnie. Czyniąc niedostępną, dziką przyrodę niemym świadkiem ich upadku. A jedynym odautorskim komentarzem – zwierzenia czytane z pamiętnika nastolatki.

„Drzewo życia”, film, który tuż po canneńskim sukcesie trafia do naszych kin, ma zbliżoną konstrukcję, ale tak się ma do głośnego debiutu jak skromna aria do chóru operowego, wykonującego requiem przez niezliczony zespół śpiewaków.

Polityka 24.2011 (2811) z dnia 05.06.2011; Kultura; s. 85
Oryginalny tytuł tekstu: "Wielki Malick"
Reklama