Bestsellery urodzonego w 1937 r. Makarisa są dla Grecji tym, czym dla Szwecji książki Mankella, a dla Włoch Camilieriego – kamertonem greckich nastrojów i schorzeń społecznych. Ich bohater, komisarz Kostas Charitos, jest człowiekiem prostym i upartym. Dodatki kulturalne gazet z miejsca wyrzuca, bo czyta tylko stary leksykon. Jest człowiekiem apolitycznym, choć nie zamierza ukrywać, że policjantem został w czasach junty. Jednak jako klawisz zaskarbił sobie sympatię więźniów. Teraz pomaga mu to w śledztwach przeciwko skorumpowanym dziś, byłym ofiarom rządów „czarnych pułkowników” (1967–74). To tak, jakby u nas bohaterem popularnych powieści kryminalnych był policjant, który zaczynał w 1982 r. jako strażnik internowanych w Białołęce, a dziś ścigał „układ” trzech solidarnościowców, którzy po Okrągłym Stole organizowali zadymy, by następnie zabrać się do lewych interesów...
W rozpalonych słońcem i sparaliżowanych przez ciągłe demonstracje Atenach nastroje są pod psem. Również w policji. Pensje i emerytury z dnia na dzień zostały obcięte. Czas pracy wydłużony. Drobni przedsiębiorcy i sklepikarze plajtują. Ludzie są wściekli i bezradni. Pomstują na Unię, a zwłaszcza na aroganckich Niemców.
Charitos ze spokojem flegmatyka przyjmuje tarapaty, w jakie wpadła także jego rodzina. Córka skończyła studia, ale nie ma szans na pracę. Ponieważ wychodzi za mąż, więc uprosiła ojca, by ten sprawił sobie nowy samochód, bo wstyd, gdyby zawiózł ją do cerkwi starym gruchotem. Decyduje się na Seata Ibizę z solidarności z Hiszpanami, którzy wraz z Portugalczykami, Włochami i Irlandczykami uchodzą w UE za „świńskie kraje” (PIIGS).