Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Mgła kiedyś ustąpi

Rozmowa z Asgharem Farhadim

Asghar Farhadi to reżyser i scenarzysta, wschodząca gwiazda irańskiej i światowej kinematografii Asghar Farhadi to reżyser i scenarzysta, wschodząca gwiazda irańskiej i światowej kinematografii Reuters / Forum
Wywiad z irańskim reżyserem Asgharem Farhadim, autorem wchodzącego na polskie ekrany dramatu psychologicznego „Rozstanie”
Odtwarzająca główną rolę w „Rozstaniu” Leila Hatamimateriały prasowe Odtwarzająca główną rolę w „Rozstaniu” Leila Hatami

Janusz Wróblewski: – Najwybitniejsi irańscy reżyserzy jak Abbas Kiarostami, rodzina Makhbalbafów i pan mogą bez większych przeszkód kręcić swoje filmy w Iranie. Z drugiej strony słyszymy o aresztowaniach, m.in. Jafara Panahiego, którego władze skazały na sześć lat więzienia i zabroniły mu wykonywania zawodu reżysera. Jaka jest naprawdę sytuacja irańskich filmowców?
Asghar Farhadi: – Sytuacja jest skomplikowana i zmienia się dosłownie z dnia na dzień. Można też spytać, dlaczego w Iranie powstają tak dobre filmy, skoro mamy cenzurę? Dwie sprawy wydają się ważne. Po pierwsze, nie wszyscy reżyserzy się poddają. Niektórzy podnoszą rękę, walczą z ograniczeniami. Gorzej z finansowaniem. Władze kinematografii zmieniają się co kilka lat. Każda ekipa prowadzi odrębną, wygodną dla siebie politykę. Wiele zależy od woli i nastawienia urzędników.

Panu na przykład cofnięto pozwolenie na realizację „Rozstania” po udzieleniu poparcia Panahiemu, który w wyborach prezydenckich w 2009 r. popierał przywódcę opozycji.
Z mojej strony to był gest solidarności wobec trudnej sytuacji kolegi. Ostra reakcja władz mnie zaskoczyła. Zrobiło się o tym głośno. Rozpoczęcie produkcji wymusiły w końcu protesty zaprzyjaźnionych artystów, na co jeszcze niedawno nie można było liczyć.

Panahi, laureat wielu międzynarodowych nagród, został zwolniony za kaucją. Wierzy pan, że będzie mógł uprawiać swoją profesję?
Tak. Ten niesprawiedliwy wyrok prędzej czy później zostanie unieważniony. Nie jesteśmy tylko w stanie przewidzieć kiedy.

Skąd ten optymizm?
Wcześniej tego typu incydenty służyły zastraszaniu. Ostrzegały twórców. Nie krytykuj władz, bądź pokorny, a włos ci z głowy nie spadnie. Teraz to się zmieniło. Pojawiła się odwaga. Kraje Bliskiego Wschodu łączy sporo wspólnych spraw, na przykład dziedzictwo kulturowe, religia. Każda zmiana jest pilnie obserwowana przez sąsiadów. Arabskie rewolucje zrobiły ogromne wrażenie.

Jednym z tematów pańskiego „Rozstania” jest kłamstwo i strach. Bohaterowie nie mówią prawdy, żeby nie pogarszać sytuacji swoich rodzin, nie stracić pracy, ocalić związki z bliskimi.
Na ogół nienawidzimy ludzi, którzy kłamią. Wydaje nam się to niemoralne. W moim filmie wygląda to trochę inaczej. Wczuwając się w role oskarżających się rodzin, zaczynamy rozumieć, dlaczego kłamią. W dzisiejszym niesłychanie zróżnicowanym klasowo społeczeństwie trudno jest zastosować jedną miarę dla wszystkich. Relacje mocno się skomplikowały. Trzeba rozumieć kontekst.

Jedna z bohaterek zatrudniona jako pomoc domowa dzwoni do imama, aby spytać, czy wolno jej dotknąć obcego mężczyznę, czy może umyć staruszka chorego na alzheimera.
To tylko jeden z przykładów dzielących nas różnic. Nie chciałem ich ośmieszać. Kobieta, która zwraca się do autorytetu religijnego i prosi o radę, głęboko wierzy w sens i potrzebę takiego kontaktu. W Iranie sporo osób tak postępuje. Dla nich najważniejsze jest przestrzeganie koranicznego prawa. Dla Europejczyków liczy się co innego: współczucie okazane bezradnemu, cierpiącemu człowiekowi. Opiekunka to najtragiczniejsza postać dramatu. Jest religijna, ale nie podejmuje działania z obawy przed popełnieniem grzechu.

Innym tematem filmu wydaje się bezsilność wymiaru sprawiedliwości. Sąd uchyla się od udzielenia pomocy rozwodzącym się małżonkom.
Rozwód w świetle obowiązującego prawa nie jest traktowany restrykcyjnie. W Iranie odnotowuje się największą liczbę rozwodów ze wszystkich krajów Bliskiego Wschodu. Socjologowie są tym zaniepokojeni. Dlaczego tak wiele par się rozwodzi? Można obwiniać za to rząd, prawo, obyczajowość, naszą historię. Mnie się wydaje, że decydujące są wszystkie te czynniki naraz. Procedurę łatwo przeprowadzić. Jeśli obie strony się zgadzają, formalności trwają tylko kilka dni. Problem pojawia się, gdy żona wnosi pozew, a mąż nie chce się rozwieść. Ten właśnie przypadek opisuję w filmie.

W pana filmie ludzie się kochają, ale muszą się rozwieść, bo nie mogą dojść ze sobą do porozumienia w kwestii wychowania nastoletniej córki. Żona uważa, że lepszy los czeka ją za granicą, ojciec namawia córkę, żeby została w kraju. Dlaczego tak się dzieje?
Rodzice nie potrafią przekonać się nawzajem do swoich racji ani ze sobą na ten temat uczciwie porozmawiać. To zresztą ogólniejsza sprawa dotycząca wszystkich bohaterów. Proszę zwrócić uwagę, że główną przeszkodą w ich życiu jest brak dialogu. Mimo że chcą, nie umieją nawiązać ze sobą kontaktu ani porozumieć się w podstawowych kwestiach. Kto za to ponosi odpowiedzialność? Może to wina również języka, który nie przekazuje znaczeń; nie tłumaczy prawdziwych intencji? Bo wypowiadane słowa nie przekładają się na to, co ludzie faktycznie myślą.

A nie jest to kwestia wyznawanych wartości? Jeśli „Rozstanie” nie jest tylko filmem o rodzinie, ale również o Iranie, to czy dopuszcza pan interpretację, że córka reprezentuje przyszłość kraju, a jej ojciec ciężar powinności i obowiązków, jakie narzuca tradycja?
Każdy ma prawo interpretować film po swojemu. Nie mówię, że tego konfliktu w filmie nie ma. Wolałbym jednak nie narzucać gotowych odpowiedzi.

 

 

Pokazuje pan, że ostatecznym argumentem rozstrzygającym każdą wątpliwość jest przysięga na Koran. Bez odniesienia do islamu prawdy nie da się ustalić?
Zależy, o jakim odłamie islamu pan mówi. Wszystko zależy od wiary i zachowania człowieka. Ja nie osądzam postępowania bohaterów. Pokazuję tylko, w co są uwikłani. W filmie są dwie rodziny w stanie głębokiego kryzysu, które prowadzą ze sobą wojnę. Wywodzą się z różnych grup etnicznych i warstw społecznych, w których tego rodzaju konflikty niezależnie od szerokości geograficznej zawsze występują. Wyznają sprzeczne wartości. Tylko dla jednej z nich, tej biedniejszej i niewykształconej, religia stanowi najistotniejszy punkt oparcia. Dla drugiej, myślącej nowoczesnymi kategoriami, wszystkie sporne sprawy rozstrzyga sumienie. Konfrontacja tych racji nie przynosi rozstrzygnięcia. Wiadomo, że niezrozumienie prowokuje agresję. Zaprzestanie rozmowy prowadzi do rozwiązań siłowych.

Brak dialogu to najważniejszy problem współczesnego Iranu?
Na pewno jeden z podstawowych. Także w skali globalnej, ogólnoludzkiej. Brak kontaktu między ojcem a córką, między mężem a żoną czy dwiema osobami, które pracują razem, to początek nieszczęścia. Postęp technologiczny, rozwój Internetu i telefonii komórkowej sprzyjają podtrzymywaniu więzi. Natężenie kontaktów stale się zwiększa, lecz stopień zaangażowania w drugiego człowieka, zdolność rozumienia go, maleje.

Ofiarą wojny rodzin jest nastoletnia dziewczyna, córka rozwodzącego się małżeństwa, która musi wybrać, przy którym z rodziców chce zostać. Choć deklaruje, że podjęła decyzję, widzowie nie dowiadują się jaką. Dlaczego?
Jej wybór nie dotyczy tylko bycia z matką czy ojcem. To także kwestia wyboru stylu życia. Najgorzej, jeśli każda z możliwości wydaje się zła. Jak postąpi? Nie wyjaśniam tego. Zależy mi, żeby każdy wczuł się w jej sytuację i sam odpowiedział na pytanie: jak żyć.

Zajmując się w swoich filmach losem irańskich kobiet, zwraca pan uwagę na ich tragiczny los. Widzi pan szansę na zmiany?
Iran to bardzo duży kraj z wieloma kulturami. Nie istnieje w nim coś takiego jak jeden uniwersalny model traktowania kobiet. Inaczej funkcjonują one w dużych miastach, inaczej na prowincji, gdzie procesy emancypacyjne jeszcze się w ogóle nie zaczęły. W Teheranie można spotkać kobiety z odkrytą twarzą, bez czadoru i te zakwefione. Nowoczesność obok tradycji. Kobiety mogą brać udział w życiu politycznym, nie zabrania się im pracować, na ogół są silniejsze od mężczyzn. To efekt odreagowania wielowiekowych wyrzeczeń i cierpień. Ludzie na Zachodzie myślą stereotypowo, że kobietom nie wolno w Iranie wystawiać nosa poza kuchnię, że są nieszczęśliwe, całkowicie podporządkowane patriarchalnej strukturze rodziny. Prawda jest inna. Nie są do końca wolne, ale przejawiają coraz większą aktywność.

Od czego to zależy?
Od wychowania, historii, kultury, religii, miejsca urodzenia. Dzięki tej mieszance nieustannie krzyżujących się wpływów sytuacja się dynamizuje. Dla kina może być ona niebezpieczna. Bo tylko wolność zapewnia pełną swobodę twórczą. W Iranie mamy długą tradycję opowiadania za pomocą symboli i aluzji. Niektórzy uważają nawet, że ograniczenia zmuszają artystów do większej kreatywności. Według mnie to szkodliwy slogan. Mógłbym być bardziej twórczy, gdybym ich nie odczuwał na co dzień.

Pańska sztuka wyglądałaby wtedy inaczej?
W sposobie narracji nic by się nie zmieniło. Współczesna sztuka źle znosi sytuację, kiedy autor daje publiczności do zrozumienia, że wie od niej więcej. To się nie sprawdza. Widzowi trzeba pomóc zrozumieć siebie poprzez stawianie pytań, a nie narzucanie gotowych rozwiązań. Trzeba uruchomić jego myślenie.

Czy demokracja na wzór zachodnioeuropejski jest do pogodzenia z islamem i teokracją?
Wierzę, że cały świat zmierza w kierunku poszerzania swobód obywatelskich. Wystarczy przypomnieć sobie, jak sytuacja kształtowała się choćby 50 lat temu, żeby się przekonać, że mam rację. Ile wtedy było krajów, które nazwalibyśmy demokratycznymi, a ile ich jest teraz? Wolności absolutnej człowiek nigdy nie osiągnie. To utopia, odwieczne marzenie ludzkości. Ale obalać tyranie, wyzwalać się z autorytaryzmów potrafimy.

Demokracja ma swoje wady.
Demokracja nie jest idealnym rozwiązaniem, nie znamy jednak lepszego, który by nas do tej wyśnionej, pełni wolności jakoś prędzej przybliżał.

Człowiek Zachodu często popełnia błąd nazywając Iran krajem arabskim. Czy podobnym nadużyciem jest utożsamianie kultury perskiej z irańską?
Nie, korzenie współczesnego Iranu tkwią w starożytnej Persji. Jednak kilka ostatnich dziesięcioleci odsunęło nas od tej tradycji. Otoczyła nas mgła. Pod nią pulsuje bogata, autentyczna kultura, którą większość Irańczyków kocha i z dumą się do niej przyznaje. Mgła kiedyś ustąpi. Mam nadzieję, że za mojego życia.

***

Asghar Farhadi (ur. 1972 r.) – reżyser i scenarzysta, wschodząca gwiazda irańskiej i światowej kinematografii. Zrealizowany przez niego trzy lata temu dramat obyczajowy „Co wiesz o Elly?” zdobył m.in. Srebrnego Niedźwiedzia w Berlinie. Równie gorąco przyjmowane „Rozstanie” wygrało tegoroczne Berlinale, oprócz tego otrzymało nagrody aktorskie w obu kategoriach, co zdarzyło się pierwszy raz w historii konkursu. Film jest irańskim kandydatem do Oscara.

Polityka 41.2011 (2828) z dnia 04.10.2011; Kultura; s. 80
Oryginalny tytuł tekstu: "Mgła kiedyś ustąpi"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Czy człowiek mordujący psa zasługuje na karę śmierci? Daniela zabili, ciało zostawili w lesie

Justyna długo nie przyznawała się do winy. W swoim świecie sama była sądem, we własnym przekonaniu wymierzyła sprawiedliwą sprawiedliwość – życie za życie.

Marcin Kołodziejczyk
13.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną