Jeszcze kilka lat temu największe hity rynku DVD – „Pasja” czy „Gladiator” – rozchodziły się w kilkusettysięcznych nakładach. Teraz, mimo systematycznego obniżania z roku na rok cen nowości (z 59,99 nawet do 29,99 zł), sprzedaż dramatycznie spada. O dużym sukcesie mówi się już przy sprzedaży 60 tys.
Polski rynek wideo w porównaniu z rynkami zachodnioeuropejskimi jest płytki i słabo rozwinięty. Projekty artystyczne wydaje się w śladowych ilościach. Trudniejsze tytuły, na przykład z Hiszpanii, Włoch, nie mówiąc o bardziej ambitnych regionach takich jak Bliski Wschód czy Azja, są ignorowane przez dystrybutorów. W sprzedaży dominuje komercja i popularna klasyka.
Wielka nadzieja rynku, następca DVD, format Blu-ray z wielokrotnie lepszą jakością obrazu i dźwięku, nie poprawił trudnej sytuacji. Chociaż ceny nowego nośnika spadły (ze 120 do 79–99 zł), dynamika sprzedaży jest dużo słabsza, niż początkowo zakładano. Bestsellerami okazały się tylko kolekcje „Gwiezdnych wojen” i „Władcy pierścieni” (każdą kupiło ponad 20 tys. osób). Rekord – ponad 32 tys. sprzedanych płyt – należy do „Avatara”. Standardowe nakłady innych komercyjnych tytułów nie przekraczają jednak 2–2,5 tys. sztuk. Natomiast artystycznych 300. Nie są to wielkości oszałamiające.
Nowy format, stare problemy
Zdaniem socjologów Polacy dość niemrawo przestawiają się na płyty Blu-ray, bo technologia ta wymaga dodatkowo wymiany telewizora, a efekt przejścia z oglądania DVD na nowszej generacji nośnik nie jest tak spektakularny jak przy przejściu z kaset wideo na płyty. Czynnikiem sprzyjającym jest ekspansja największych koncernów elektronicznych na świecie, w tym Sony, Samsunga i LG, które mocno postawiły na rozwój telewizorów 3D (ta technologia w kinie domowym powiązana jest z formatem Blu-ray).