Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

W oparach mgły

Polski teatr znów na patriotyczną nutę

„W imie Jakuba S.” w reż. Pawła Demirskiego i Moniki Strzepki. „W imie Jakuba S.” w reż. Pawła Demirskiego i Moniki Strzepki. Barłomiej Sowa/Teatr Dramatyczny w Warszawie / materiały prasowe
W kończącym się roku na naszych scenach grasowały demony romantyzmu. Zaczęło się wcześnie. Dwa miesiące po katastrofie smoleńskiej, po tygodniowej żałobie narodowej.
„Mickiewicz. Dziady. Performance” w reż. Pawła Wodzińskiego.Magda Hueckel / Teatr Polski w Bydgoszczy/materiały prasowe „Mickiewicz. Dziady. Performance” w reż. Pawła Wodzińskiego.

Krakowska Boska Komedia jest przeglądem najważniejszych polskich produkcji teatralnych ostatniego roku. Od innych festiwali różni się m.in. tym, że pokazuje rodzimy teatr profesjonalistom z zagranicy (szefom międzynarodowych festiwali, centrów kulturalnych, teatrów, krytykom). W tym roku zagraniczni goście byli mocno zagubieni. W programie imprezy znalazły się bowiem głównie realizacje polskiej klasyki i spektakle na różny sposób przetwarzające – zupełnie poza polskim kontekstem niezrozumiałe – dzieła Mickiewicza, Słowackiego, z domieszką Gombrowicza. Obcokrajowcy z trudem przyjmowali do wiadomości, że kiedy świat walczył z kryzysem ekonomicznym i problemami wieloetnicznych społeczeństw, Polska żyła sporami sprzed dwóch wieków.

Po katastrofie smoleńskiej powróciły idee, symbole i resentymenty, których korzenie tkwią w Polsce rozbiorowej. Wrócił romantyzm, mesjanizm, walka na gesty i symbole. Gdy teatr zorientował się, że akcja przeniosła się na jego połowę boiska, ochoczo włączył się do gry.

Gdyby pokusić się o zrobienie składanki najbardziej charakterystycznych dla ostatnich kilkunastu miesięcy scen ze spektakli, swoiste the best of polskiego teatru 2010/11, zestaw mógłby wyglądać następująco: scenę spowija mgła. Smoleńska. W kątach walają się rozbite niczym Tu-154 martwe bociany. Z boku stoją barierki i, oczywiście, krzyż. Płoną znicze. Po jednej stronie: pielgrzymi/twórcy i wyznawcy polskiego mesjanizmu/dzikie plemię czcicieli krwawych ofiar/zdradzeni o świcie. Po drugiej – kosmopolacy/polscy Europejczycy/oszuści. Pomiędzy nimi – polski everyman, który chciałby żyć po swojemu, poza wielkimi ideologiami i we współczesności, a nie w czasie historycznym.

Polityka 52.2011 (2839) z dnia 21.12.2011; Kultura; s. 118
Oryginalny tytuł tekstu: "W oparach mgły"
Reklama