Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Radosny Syzyf

Małgorzata Baranowska – o sensie i szczęściu mimo choroby

Małgorzata Baranowska - poetka, eseistka, znawczyni literatury - w swoim domu w Warszawie. Małgorzata Baranowska - poetka, eseistka, znawczyni literatury - w swoim domu w Warszawie. Michał Mutor / Agencja Gazeta
Poetka, eseistka, autorka książek o literaturze i Warszawie. Zmarła 22 stycznia 2012. 30 lat chorowała, nieuleczalnie. Walkę i nadzieję opisała w książce „To jest wasze życie”, wznowionej na wiosnę 2011 r. Wtedy z nią rozmawiałam.
Przed ulubionym obrazem Edwarda Dwurnika.Michał Mutor/Agencja Gazeta Przed ulubionym obrazem Edwarda Dwurnika.

Zaskoczyło mnie, że w książce o chorobie pisze pani, że w życiu jest więcej szczęścia niż nieszczęścia.
Małgorzata Baranowska: To nie powinno zaskakiwać. Po prostu zwracamy większą uwagę na nieszczęście, bo jest rzadkie, tak jak katastrofy promów czy samolotów. A przecież zasadą jest, że samoloty dolatują, my wracamy do domu. Zwykłe szczęście, zadowolenie z życia zdarza się codziennie. Ostatnia książka jaką napisałam , to ksiązka właśnie o szczęściu „Tylko się rozejrzeć. Szczęście codzienne” (2004). Nie powstałaby gdybym wcześniej nie wydała książki „To jest wasze życie” opowiadającej w dużej mierze o nieszczęściu. Nie mówiąc o tym, że ja jestem człowiekiem szczęśliwym

Mówi pani o sobie radosny Syzyf.
Pchamy pod górę głaz, a on się ciągle stacza. Mnie to nie przygnębia. Każde życie jest raczej ciężkie, zawsze, niezależnie od tego, czy jest ktoś chory czy zdrowy. Każdy ma jakieś zmartwienia, więc dlaczego się na nich skupiać. Trzeba się jakoś oderwać, a takim wspaniałym oderwaniem jest praca , bo ona angażuje człowieka. Zawsze chciałam pracować za wszelka cenę, nie tylko dlatego, że jestem pracusiem, chociaż jestem nim. Chodziło o to, by oderwać się od mojego nieprzyjaciela - choroby, żyć w innym świcie, niż świat lekarstw. A w dodatku mam szczęście, że jestem humanistką, najgorzej byłoby gdybym była fryzjerką – nie mogłabym przecież strzyc. Praca nie mogła by mnie odrywać. Pozostawałaby rodzina, ale w chorobie to też jest trudne.

Bardzo lubię dzieci i psy, lubiłam jak po mnie biegały młode stworzenia, a teraz nie mogę pozwolić, żeby mnie dotknęły, bo wszystko może spowodować pogorszenie. Lupus - toczeń rumieniowy układowy - to jest choroba immunologiczna. Białko, które ma nas bronić, rozpoznaje inne nasze białko jako wroga i pożera samo siebie.

Reklama