Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

J-23 znowu nadaje

„Stawka większa niż śmierć”, czyli powrót Hansa Klossa

Piotr Adamczyk, czyli nowy Hermann Brunner Piotr Adamczyk, czyli nowy Hermann Brunner Kino Świat / materiały prasowe
Hans Kloss wraca, i to w wydaniu filmowym. W PRL był pierwszoplanowym bohaterem masowej wyobraźni, a jego popularność utrzymała się nawet po zmianie ustroju. To fenomen wciąż nie do końca rozpoznany.
Tomasz Kot jako Hans KlossKino Świat/materiały prasowe Tomasz Kot jako Hans Kloss

Film Patryka Vegi „Stawka większa niż śmierć”, który 16 marca wejdzie na ekrany kin, sam w sobie stanowi dowód na nieśmiertelność Klossa. Wcześniej były komiksy, występy Stanisława Mikulskiego i Emila Karewicza na Festiwalu Opolskim i przy paru innych estradowych okazjach, no i liczne reemisje „Stawki większej niż życie” w różnych stacjach telewizyjnych. Bohater grany przez Mikulskiego stał się niezwykłą ikoną kultury, używaną w rozmaitych celach i w rozmaitych kontekstach. W latach 80. na murach pojawiły się graffiti z odwzorowaną z szablonu podobizną Klossa, a w Sopocie powstał zespół rockowy Dzieci Kapitana Klossa, jedna z ważniejszych kapel trójmiejskiej sceny alternatywnej.

Natomiast teraz na YouTube można zobaczyć filmiki z fragmentami serialu i parodie filmowych trailerów, w których Kloss występuje z Angeliną Jolie i Arnoldem Schwarzeneggerem. Wciąż pamięta się kwestie Brunnera w rodzaju „rączki, rączki Hans” powtarzane w sytuacjach towarzyskich przez reprezentantów kolejnych pokoleń – także tych dzisiejszych 20-latków, którzy Hansa znają nie z telewizji, ale z Internetu.

Historia społecznego odbioru „Stawki większej niż życie” dostarcza mnóstwa przykładów na to, że nie wszystkie znaczenia dzieła i ich późniejsze odczytania muszą być zaplanowane przez jego twórcę. Scenarzyści „Stawki większej niż życie” Andrzej Szypulski i Zbigniew Safjan mieli zrobić telewizyjną adaptację radzieckiej powieści szpiegowskiej o podporuczniku Gonczarence, agencie działającym w armii niemieckiej w czasie II wojny światowej. Powieść w 1960 r. została zekranizowana przez Rosjan, a w polskiej adaptacji miała mieć formę odcinkowego widowiska teatralno-telewizyjnego, zaś jej bohaterem musiał być Polak.

Scenarzyści pierwowzór radziecki potraktowali wyłącznie jako bardzo ogólną ideę, bo główną inspiracją stała się dla nich opowieść o agencie Jamesie Bondzie.

Polityka 11.2012 (2850) z dnia 14.03.2012; Kultura; s. 88
Oryginalny tytuł tekstu: "J-23 znowu nadaje"
Reklama