"Czy cyfrowe komiksy zabiją sklepy komiksowe?" – już w zeszłym roku takie pytanie postawił dziennikarz, amerykańskiego branżowego portalu Newsrama. Jest ono tyle ważne, że - wbrew pozorom - w USA komiksów nie kupimy na każdym rogu. Powieści graficzne takie jak „Maus”, „Persepolis” czy „Habibi” dostaniemy w księgarniach, natomiast po zeszyty z superbohaterami musimy udać się do specjalistycznych komiksowych sklepów. I to właśnie ich właściciele mogli najbardziej obawiać się cyfrowych wydań. Dlaczego? Chociażby dlatego, że są one tańsze i o wiele bardziej dostępne. Mając konto w sklepie e-komiksowym i posiadając tablet, dostaniemy powiadomienie o nowościach i jednym kliknięciem kupimy je w dobrej cenie. Co więcej, dzięki cyfrowej dystrybucji, niezależnie od tego, czy mieszkamy w Chinach, czy w Polsce, możemy zdobyć zeszyty z najstarszymi przygodami swojego ulubionego superbohatera za symboliczne pieniądze. A archiwalne papierowe wydania zeszytów z facetami w trykotach (na nich zarabiają również nieźle sklepy komiksowe w USA) kosztują fortunę. Tymczasem pierwszy numer „Fantastycznej Czwórki” czy „Amazing Spider-Man” w wersji cyfrowej to wydatek niecałych dwóch dolarów.
Fenomen ComiXology
Na razie sklepy komiksowe w USA nie upadły, za to rynek tzw. digital comics rośnie bardzo szybko. Podstawowym narzędziem do ich czytania są tablety, bo - w przeciwieństwie do e-czytnika Kindle - wyświetlają kolory. Dziś cyfrowe komiksy stanowią 10 proc. całego rynku komiksowego, a procent ten będzie szybo rósł. Niedawno największa platforma do sprzedaży cyfrowych historii obrazkowych - Comixology - obchodziła swoje 5-lecie na nowojorskim Comic-Conie.
Jeszcze w 2009, zanim zaczęli robić aplikację na iPada, ich oferta wynosiła niewiele ponad 100 tytułów.