Przebojem tegorocznych targów telewizyjnych MipTV w Cannes był kanadyjski format „Recipe to Riches” (Przepis na bogactwo). W tej produkcji domowi kucharze przygotowują swoje ulubione przepisy w określonych kategoriach, w jednym tygodniu będą to przystawki, w innym dania główne. Dzień po emisji odcinka zwycięskie danie pojawia się w supermarketach w całym kraju, klienci kupują, próbują i na końcu, w głosowaniu, wybierają danie najlepsze z najlepszych. Ponoć w Kanadzie w top 10 produktów z ostatniej dekady cztery pochodziły z „Recipe to Riches”.
Kanadyjski format to kwintesencja współczesnej telewizyjnej rozrywki, której naczelną zasadą jest budowanie silnych więzi emocjonalnych z telewidzem i przekonanie go, że nie tylko decyduje o tym, jak potoczy się dany program, ale rządzi całą ramówką. Gdy samych kanałów po polsku jest 180, czas programów z masową oglądalnością mija. Rekordy oglądalności należą dziś prawie bez wyjątku do głośnych wydarzeń sportowych, i to tylko tych z udziałem polskich zawodników. – Wszystkim spada oglądalność, a wraz z nią dochody z reklam – przyznaje Juliusz Braun, prezes Telewizji Polskiej. – W realiach polskiego rynku wpływami z reklam nie da się już sfinansować produkcji wysokiej jakości.
Programy lepi się więc z puzzli, z których każdy ma przynosić zysk i punkty udziałów w rynku. – Karierę robią variety show, rozmaite mieszanki gatunkowe – tłumaczy Andrzej Muszyński, prezes ATM Grupy, producenta m.in. seriali „Ranczo”, „Kiepscy” i „Ojciec Mateusz”.