Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Fiński interes

Gry, zabawki, ciuchy. Angry Birds podbijają świat

W parku rozrywki w chińskim Changsha można wystrzelić ptaka z prawdziwej procy. W parku rozrywki w chińskim Changsha można wystrzelić ptaka z prawdziwej procy. Imago Stock / Forum
Postacie stworzone przez małą firmę z Finlandii trafiły już na Międzynarodową Stację Kosmiczną i bolidy Formuły 1, a gra „Angry Birds” w ciągu trzech lat wciągnęła ponad miliard ludzi. Facebook potrzebował na zdobycie takiego zasięgu siedmiu lat.
Heikki Kovalainen w nowym kasku.Mark Thompson/Getty Images Heikki Kovalainen w nowym kasku.

Zgodnie z nazwą gry, ptaki są wkurzone. Ponoć dlatego, że świnie ukradły im złote jaja. Ale każdy, kto poświęcił grze „Angry Birds” więcej niż kilka minut, doskonale wie, że nie tyle o odzyskanie drogocennego nabiału tu chodzi, co o wstydliwą przyjemność z brutalnego rozprawiania się ze świniami, ukrytymi za przeszkodami z drewna, betonu lub szkła. Manto zielonym prosiakom, rechoczącym złośliwie spod wąsa lub kapelusza, można spuścić za pomocą ptaków nielotów wystrzeliwanych z olbrzymiej procy. Zielony wraca jak bumerang, czarny po zderzeniu z przeszkodą eksploduje, a żółty przyspiesza w powietrzu. Nawet ten, dla kogo jest to pierwsza gra w życiu, w minutę pojmie zasady, a potem nie uwolni się od niej przez długie godziny. Ktoś policzył, że wściekłe ptaszyska pożarły już całej ludzkości ponad 300 tys. lat. I wszystko wskazuje na to, że wciąż są głodne.

Ptak z Helsinek, napęd z Kalifornii

Już o samych narodzinach „Angry Birds” można by nakręcić film godny Hollywoodu, bo to ucieleśnienie amerykańskiego mitu. Mimo że akcja dzieje się w Skandynawii. Jest rok 2003. Trzej studenci z Helsinek – Niklas Hed, Jarno Väkeväinen i Kim Dikert – wygrywają konkurs na imprezie sponsorowanej przez Nokię i HP, wymyślając grę „Król kapuścianej wojny”. Na fali entuzjazmu postanawiają wspólnie założyć firmę. Ale mijają cztery lata i Rovio (dzisiaj Rovio Entertainment) ledwie wiąże koniec z końcem. Owszem, zdołali już wymyślić z pół setki gier, ale pożerają ich koszty przygotowania i wprowadzenia nowego tytułu na rynek, bo niemal każdy telefon, każde urządzenie mobilne wymagają innej wersji. I wtedy z nieba, a dokładnie z Ameryki, spada młodym Finom iPhone, nowy ulubiony gadżet całego świata. W Rovio opracowują więc biznesplan, który da się streścić w jednym zaklęciu: Teraz albo nigdy!

Polityka 38.2012 (2875) z dnia 19.09.2012; Ludzie i Style; s. 92
Oryginalny tytuł tekstu: "Fiński interes"
Reklama