To miasto przyćmiło inne postaci i wątki w powieściach Sylwii Chutnik, Igora Ostachowicza, Łukasza Orbitowskiego. W tym roku ukazały się też reportaże Beaty Chomątowskiej i Elżbiety Janickiej, które przywracają pamięć o Warszawie żydowskiej i opowiadają o najdziwniejszej dzielnicy, czyli o Muranowie, powstałym na gruzach getta. W innych zniszczonych miastach zburzone dzielnice zazwyczaj pozostawiały jakieś ślady, ale nie tutaj. Zagubieni turyści szukają czasem dawnych Nalewek, tymczasem na Muranowie nawet ulice są zupełnie inaczej wytyczone.
Wszystkie te książki pokazują na różne sposoby, że pod miastem, które znamy, kryje się inne, nieznane. Trzeba je sobie dopiero wyobrazić. Wszystkie przywołują też wyobrażenia i lęki związane z tym miejscem. „To miasto winne jest naszym lękom” – napisała Marta Zielińska w książce „Warszawa, dziwne miasto”, która ukazała się w latach 90., ale dobrze uzupełnia tegoroczne książki z Warszawą w roli głównej. Przy pomocy swoich ulubionych pisarzy – Prusa, Singera, Tyrmanda i Białoszewskiego – spróbowała opisać charakter tego miasta i jego mieszkańców. Jedno i drugie ściśle się ze sobą wiąże. Jak mają się czuć mieszkańcy miejsca, które jest wiecznym placem budowy? Przecież w Warszawie najtrwalszym elementem była i jest prowizorka, tymczasowe baraki, a najtrwalsze domy mogą zniknąć w ciągu kilku dni. Nie bez znaczenia jest też to, że zbudowano je na piaskach mazowieckich i jest ulotne tak jak one. Miasto ciągle się zmienia, ale jednocześnie słynny ze „Złego” Tyrmanda opis ulicy Chmielnej, na której stare sąsiaduje z nowym, ciągle brzmi aktualnie:
„Zewsząd napierała ofensywa odbudowy – Aleje Jerozolimskie i Jasna, Marszałkowska i pobliski plac Warecki stały w ogniu walki o nowo wznoszone mury, ściany, domy.