Ilekroć David Cage pojawia się na horyzoncie, ludzie zaczynają podejmować temat granicy między filmem a grą. Spór jest ciągle żywy. Jedni na gry wideo patrzą jak na fabuły opowiadane w sposób interaktywny, inni taktują je jako dziedzinę, która z filmowością nie ma, poza samym ekranem, dużo wspólnego. Lecz gdy Cage wydaje nową grę, zaczyna o niej opowiadać jak wielbiciel literatury, kina czy muzyki.
Kiedy wprowadzał na rynek „Omikron: The Nomad Soul”, magnesem był udział w projekcie Davida Bowiego, którego nazwisko wprowadzało ten tytuł na salony. Ale recenzje w prasie specjalistycznej nie były najlepsze. Gdy wychodziła jego świetnie oceniana przygodówka „Fahrenheit”, Cage mówił o osiąganiu emocjonalnej głębi zarezerwowanej dotąd dla innych dziedzin kultury. Prasa pisała o niezwykłym klimacie tego thrillera psychologicznego, o muzyce, którą stworzył do gry Angelo Badalamenti, znany ze ścieżek dźwiękowych filmów Lyncha.
Gdy wreszcie wprowadzano na rynek „Heavy Rain” – kolejny czarny kryminał, zrealizowany w konwencji filmu interaktywnego – promowano go jako zupełne novum w świecie gier wideo. Na te trzy tytuły firma Davida Cage’a pracowała ponad 10 lat. W połowie 2013 r. opublikuje nową grę.
Samo nazwisko, a właściwie pseudonim artystyczny Cage’a to też gra – angielski jest niepisanym oficjalnym językiem branży, więc wolał się przedstawiać na świecie jako David Cage niż David De Gruttola. Francja to w dziedzinie rozrywki wideo potentat, ale tutejsze firmy, choć biorą udział w specjalnych programach rządowych i dostają wyróżnienia ministerstwa kultury (jak studio Cage’a), posługują się też w pierwszej kolejności angielskim. Cage jest więc szefem i założycielem firmy o anglosasko brzmiącej nazwie Quantic Dream, z siedzibą we wschodniej części Paryża, i chlebodawcą 200 osób zatrudnionych na miejscu oraz w filii w Chinach.