Mniej więcej na początku XXI w. w Ministerstwie Kultury zrodził się pomysł stworzenia w Polsce sieci muzeów sztuki współczesnej, mogących wyręczyć dość niezaradne w tej kwestii muzea narodowe. We wszystkich województwach powstały regionalne Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych, z ambitnym zadaniem stworzenia ogólnodostępnych kolekcji dzieł. W sumie niewiele z tego wyszło. Plan, by stanęło w kraju 17 takich placówek, okazał się całkowicie nierealny – powstały właściwie trzy.
W Toruniu – Centrum Sztuki Współczesnej „Znaki Czasu” (2008 r.), w Krakowie – MOCAK (2011 r.), zaś we Wrocławiu – tymczasowa siedziba Muzeum Współczesnego (2011 r.). Mimo okazałych przestrzeni wystawienniczych (3–4 tys. m kw.) tylko w Krakowie prezentowany jest w stałej ekspozycji skromny fragment własnej kolekcji. W pozostałych placówkach organizowane są wyłącznie wystawy czasowe.
Ciekawą kolekcję współczesnej polskiej sztuki zebrano w Białymstoku (Galeria Arsenał + podlaskie TZSP), ale nie mają jej gdzie wystawiać. W stolicy nie wbito nawet łopaty na budowie Muzeum Sztuki Nowoczesnej, CSW Zamek Ujazdowski swoją kolekcję pokazuje tylko po kawałku, a galeria Zachęta nie pokazuje w ogóle. O tym, by obejrzeć jakikolwiek wartościowy i kompleksowy zbiór sztuki XX w. w Katowicach, Gdańsku, Rzeszowie, Szczecinie czy Lublinie, można tylko pomarzyć. Nawet Łódź, której Muzeum Sztuki wzbogaciło się w 2008 r. o piękny, ogromny gmach, z powodu wielkiej, zaplanowanej na pół roku wystawy „Korespondencje”, musiała chwilowo (na ponad pół roku) zwinąć stałą ekspozycję sztuki XX w.