Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Aria dla aktora

Śpiewacy operowi: coraz bliżej aktorstwa

Jacek Laszczkowski jako Ichariew w „Graczach” w reżyserii Andrzeja Chyry. Jacek Laszczkowski jako Ichariew w „Graczach” w reżyserii Andrzeja Chyry. Sebastian Ćwikła/Opera Bałtycka / materiały prasowe
W operze nie wystarczy pięknie śpiewać. Solista musi mieć talenty aktorskie.
Placido Domingo jako Francesco Foscari w „Dwóch foskariuszach” Giuseppe Verdiego.Robert Millard/AP/East News Placido Domingo jako Francesco Foscari w „Dwóch foskariuszach” Giuseppe Verdiego.

Ostatnio w Operze Bałtyckiej w Gdańsku zadebiutował jako reżyser operowy Andrzej Chyra. Przed premierą wydarzenie to było postrzegane przez media jako kaprys celebryty, bo taką łatkę przypięto temu znakomitemu aktorowi już dość dawno. Niesłusznie. Obok studiów aktorskich ma on również ukończone reżyserskie, a ponadto jest melomanem, czuje muzykę, nawet sam się jej uczył w dzieciństwie – krótko, ale jednak.

Dyrektor Opery Bałtyckiej Marek Weiss opowiada, dlaczego do wyreżyserowania „Graczy”, rozpoczętych przez Dymitra Szostakowicza, a ukończonych przez Krzysztofa Meyera, zaprosił właśnie Chyrę: – Chciałem, aby „Graczy” robił aktor. Dobry, twórczy, kreatywny aktor. Żeby pokazał śpiewakom różnego rodzaju zadania, które ich różnicują – żeby w efekcie powstał collage barwnych postaci. I tak właśnie się stało, na scenie pojawiła się galeria pysznych typów: szulerzy różnego wieku i autoramentu, bogacz i jego nieopierzony syn (którzy zresztą także są oszustami), nawet gospodarz karczmy, w której rzecz się dzieje – wszyscy nie tylko świetnie śpiewają, ale i znakomicie kreują charaktery swoich postaci. Widać tu zarówno pracę reżyserską, jak i indywidualne talenty sceniczne; wykonawca głównej roli Jacek Laszczkowski (przez kilkanaście lat niezwykle ceniony na zachodnich scenach jako męski sopran, od paru lat wrócił do swego pierwszego, tenorowego emploi) miał swego czasu możność ukazania swych aktorskich zdolności w filmie Krzysztofa Zanussiego „Dusza śpiewa”.

Takie właśnie podejście do tego spektaklu było konieczne, ponieważ nie jest to opera z epoki belcanta, gdzie liczy się przede wszystkim śpiew, lecz muzyczna opowieść o marnym świecie pełnym złych, oszukujących się wzajemnie ludzi.

Polityka 06.2013 (2894) z dnia 05.02.2013; Kultura; s. 78
Oryginalny tytuł tekstu: "Aria dla aktora"
Reklama