To był wielki dzień dla Ameryki. Kiedy 2 maja 2011 r. prezydent Obama poinformował o likwidacji Osamy ibn Ladena, ludzie wiwatowali na placach, a w metrze intonowali „Gwiaździsty sztandar”. Po filmie „Wróg numer jeden” („Zero Dark Thirty”) wiwatów nie ma. Kończy się on sekwencją nocnej operacji zabicia wodza Al-Kaidy, ale nie pozostawia wrażenia happy endu; raczej zmęczenia krwawą jatką. W pamięci zostaje to, co pokazano przedtem: bolesne koszty amerykańskiego odwetu za atak z 11 września 2001 r.