Uwielbiają „Lalę”. Pani Katarzyna miała wrażenie, że Jacek Dehnel napisał ją specjalnie dla niej. „Drwala” Michała Witkowskiego bronił zażarcie w dyskusji niewidomy pan Jerzy. Bo tak zmysłowo Witkowski opisuje rzeczywistość. Aż można wyobrazić sobie kolory. Pani Helena nie mogła spać po dyskusji o „Domu Augusty” Majgull Axelsson. Ze smutku. Wszyscy uczestniczyli w spotkaniach Dyskusyjnego Klubu Książki w różnych miejscowościach w Polsce.
Pomysł klubów narodził się w Wielkiej Brytanii w latach 30. ubiegłego wieku. Rozprzestrzenił się w całym świecie anglosaskim. Okazało się, że przyjemność z czytania jest większa, kiedy możemy pogadać o książce przy kawie z innymi, którzy też czytali. Klubowicze zazwyczaj spotykają się raz w miesiącu, wspólnie wybierają lekturę na następne spotkanie. Są kluby dla dzieci i dla dorosłych, są takie, w których czyta się wszystko, są i wyspecjalizowane – np. tylko dla miłośników SF.
W Polsce Dyskusyjne Kluby Książki stworzył Instytut Książki razem z British Council w 2007 r. Działają przy bibliotekach w całej Polsce. Na szczeblu centralnym są koordynowane przez Instytut, na szczeblu regionalnym – przez wojewódzkie biblioteki publiczne. Są dofinansowywane przez Instytut, a z pieniędzy, które przekazuje, kupuje się książki i zaprasza pisarzy. Tytuły książek wybierają klubowicze. Oni decydują też, jakich autorów chcą zaprosić. Nie wszystkie książki, o których marzą, można zdobyć. Czasem trzeba długo czekać.
Są książki, których chcą wszystkie kluby, i takie, o które nikt nie walczy.