Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Kolekcja z życia

Szwajcarka, która zgromadziła bezcenne dzieła sztuki

Angela nie wygląda ani na swoje 81 lat, ani na posiadaczkę wielkiej fortuny. Angela nie wygląda ani na swoje 81 lat, ani na posiadaczkę wielkiej fortuny. Gaetan Bally/Keystone / PAP
Picasso, Klee, Matisse, Monet, Modigliani i Renoir w jednym stoją domu. A właściwie byłym banku, w którym zgromadzono bezcenną prywatną kolekcję Angeli Rosengart.
Angela Rosengart z ojcem Siegfriedem na wystawie Picassa w Awinionie, maj 1973 r.David Douglas Duncan/materiały prasowe Angela Rosengart z ojcem Siegfriedem na wystawie Picassa w Awinionie, maj 1973 r.

Ośmio-, może dziewięciolatek wbiega do sali, gdzie wisi kilka obrazów Picassa, podbiega do jednego z nich, jakby chciał go dotknąć: – Jeśli to zrobi, uruchomi się alarm i będziemy mieć na głowie policję – mówi Angela Rosengart, szybko odnajduje strażniczkę i prosi ją, by odnalazła rodziców chłopca. – Dzieci powinny mieć kontakt ze sztuką od najmłodszych lat, ale powinny mieć też przewodnika po takich miejscach, inaczej niczego nie zrozumieją, obejrzą po prostu kilka obrazów – dodaje. W założonym przez nią muzeum Sammlung Rosengart w Lucernie dwa razy w miesiącu specjalnie przeszkolone 10- i 11-latki oprowadzają o kilka lat młodszych od siebie kolegów. Mają wyjaśniać im to, co widzą, swoim językiem.

Ona sama nie była o wiele starsza, gdy trafiła do prowadzonej przez ojca Siegfrieda Rosengarta galerii sztuki w centrum Lucerny. Miała ledwie 16 lat. Ojciec właśnie złamał nogę, ktoś musiał przypilnować interesu. A może był to prosty zabieg z jego strony, by zarazić ją sztuką? Był 1948 r., ojciec od kilkunastu lat prowadził własną galerię, kupował i sprzedawał obrazy, choć nie były to najlepsze czasy na handlowanie dziełami sztuki. Europa dźwigała się z wojennego załamania, Szwajcaria też dopiero zaczynała budować swój dobrobyt. Matka – wspomina Angela – nie była zadowolona, że pierwszy obraz, martwa natura Cézanne’a warta ok. 10 tys. ówczesnych franków szwajcarskich, który ojciec otrzymał w podziękowaniu za 17-letnią pracę na rzecz galerii wuja, nie został od razu sprzedany.

Przyjaźń z Miró, Chagallem i Picasso

Właśnie obrazy, z którymi Siegfriedowi trudno było się rozstać, przez lata budowały jego prywatną kolekcję. – Kierowaliśmy się zasadą, że kupujemy tylko takie obrazy, które nam samym się podobają – mówi Angela.

Polityka 20.2013 (2907) z dnia 14.05.2013; Ludzie i Style; s. 120
Oryginalny tytuł tekstu: "Kolekcja z życia"
Reklama