Najpierw była powieść Dmitrija Głuchowskiego „Metro 2033” o świecie po nuklearnej apokalipsie. Niedobitki ludzkości przeżyły w moskiewskim metrze, gdzie – zgodnie z człowieczą naturą – kontynuowały wyrzynanie się nawzajem. Na motywach książki ukraińskie studio 4A Games stworzyło grę. Grozy opisanego inferno dopełniały: pleniąca się w mrocznym labiryncie tuneli zmutowana fauna i niepojęte (meta)fizyczne fenomeny – skojarzenia z zoną z „Pikniku na skraju drogi” Strugackich nieprzypadkowe, grę współtworzyli autorzy „S.T.A.L.K.E.R.-a”. „Metro: Last Light” kontynuuje historię Artioma. Podąża on za ostatnim przedstawicielem powstałej po zagładzie inteligentnej rasy, którą sam wymordował. Szuka odkupienia, dziecko obcych postrzega jako jedyną nadzieję ludzi. Obdarzonego mocami anioła, który zapobiegnie ostatecznej wojnie w tunelach. Ładna opowieść, przesycona zabużańską melancholią.
Metro: Last Light, 4A Games, wyd. Cenega, PC, PS3, X360