Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Jedno zdanie o Ukrainie

Ceremonia bez niespodzianek

Jared Leto odebrał statuetkę dla najlepszego aktora drugoplanowego. Jared Leto odebrał statuetkę dla najlepszego aktora drugoplanowego. Mario Anzuoni / Reuters
Sama ceremonia, jak to ceremonia. Najważniejsze zdanie wypowiedział jednak Jared Leto: „Jesteśmy z Wami w Waszej walce o spełnienie marzeń”. To o Ukrainie i Wenezueli. Rosjanie z bezpośredniej transmisji zrezygnowali. Szkoda.

Łatwo powiedzieć, że oscarowe zwycięstwo należało się „Zniewolonemu”. A przecież biorąc pod uwagę zaawansowany wiek i konserwatywny gust członków akademii, nie było to takie oczywiste. Uznany za najlepszą produkcję roku brytyjsko-amerykański dramat Steve’a McQueena stanowi bolesne rozliczenie z  holocaustem Czarnych. W ambitnym kinie artystycznym brakowało do tej pory tak ostrego, bezkompromisowego obrazu analizującego szaleństwo rasizmu. W poruszającym dziele McQueena sytuacja wydaje się znajoma. Inne są tyko emocje, nowy jest sposób filmowania gehenny niewolników poprzez doświadczenie obozów koncentracyjnych. Nie ma strażników, karabinów maszynowych, są za to niewidoczne zasady, które działają jak prąd podłączony do drutów. To wystarczyło, by poczuć – jak nigdy dotąd – piekło nietolerancyjnego Południa.

Zazwyczaj Oscar dla najlepszego filmu idzie w parze z nagrodą za reżyserię. Tym razem tak się jednak nie stało, co częściowo można interpretować w kategoriach niechęci amerykańskich akademików do oddawania statuetki za reżyserię „obcemu” (McQueen jest Brytyjczykiem, w dodatku czarnoskórym). Częściowo zaś jako konfuzję wywołaną nadmiarem sensownych kontrpropozycji. Zarówno autorowi „Grawitacji” Alfonso Cuaronowi, jak i Martinowi Scorsese za „Wilka z Wall Street” ta nagroda również w pełni się należała.

W kategoriach aktorskich niespodzianek nie było, chociaż tu również doszło do małego trzęsienia ziemi. Pomijając pominięcie wszystkich czworo wykonawców „American Hustle”, największe zdziwienie budzi Oscar przyznany debiutantce z Kenii Lupicie Nyong’o. Jej rola w „Zniewolonym” owszem wspaniała, lecz czy lepsza od wyczynu osiemdziesięciolatki June Squibb w „Nebrasce”?

Reklama