Najlepiej akcję „Maydaya”, hitu Brytyjczyka Raya Cooneya, który od dwóch dekad nieprzerwanie bawi polską publiczność, streściła Krystyna Janda: „On jest bigamistą, a cała afera polega na tym, że żony nie mogą się – w jego zamierzeniu – o sobie dowiedzieć”. W warszawskim Och-Teatrze wystawiła z sukcesem obie części hitu: „Mayday” oraz „Mayday 2”.
W oryginale farsa Cooneya nazywa się „Run for Your Wife”. Tytuł jest grą z idiomem „run for your life”, odpowiednikiem polskiego „ratuj się, kto może”, co Elżbieta Woźniak, polska tłumaczka sztuki, przełożyła jako „Mayday”, czyli SOS. Polska prapremiera „Maydaya” odbyła się 18 stycznia 1992 r. – dziewięć lat po prapremierze brytyjskiej – w warszawskim Teatrze Kwadrat. Zanim zszedł z afisza 13 lat później, został zagrany ponad 400 razy. Realizacja z tego samego roku grana jest we wrocławskim Teatrze Polskim do dziś, 22 lata. 1149 przedstawień obejrzało 300 tys. widzów. Zaś grający w tym spektaklu aktorzy założyli prywatny Wrocławski Teatr Komedia, w którym wystawili „Maydaya 2”.
Dwa miesiące temu 20-lecie grania „Maydaya” hucznie świętowano w krakowskim Teatrze Bagatela. „Jeden spektakl grany przez 20 lat z niemal niezmienioną obsadą to ewenement na skalę chyba europejską. Proszę sobie wyobrazić, że tych dwóch starszych panów grających oficerów Scotland Yardu – Bogdan Grzybowicz i Tadeusz Wieczorek – zagrało we wszystkich spektaklach” – mówił dziennikarzom wzruszony dyrektor sceny. 1379 przedstawień obejrzało ponad 430 tys. widzów. Podczas występu gościnnego w warszawskiej Sali Kongresowej, gdzie grali dla 2 tys. widzów, śmiech ponoć rozchodził się jak na stadionie – falami.