Poszło o plan transmisji do sal kinowych na całym świecie opery „Śmierć Klinghoffera” Johna Adamsa. Pomysł wywołał protesty, twórcy dzieła i szef Metropolitan Opera Peter Gelb zostali oskarżeni o popularyzację terroryzmu. Utwór Adamsa odwołuje się bowiem do historii porwania w 1985 r. statku „Achille Lauro” przez przedstawicieli Frontu Wyzwolenia Palestyny. Zamordowali wtedy poruszającego się na wózku inwalidzkim Leona Klinghoffera, amerykańskiego przemysłowca pochodzenia żydowskiego, a jego ciało wyrzucili za burtę.
Dzieło powstało w kilka lat po tym wydarzeniu. Była to druga opera Adamsa, jednego z najbardziej znanych reprezentantów amerykańskiego minimalizmu. Poprzednia to „Nixon w Chinach” (1987 r.), opisująca historyczną wizytę amerykańskiego prezydenta u przewodniczącego Mao w 1972 r. „Pierwsza opera z CNN”, jak ją przezwano, wystawiona po raz pierwszy w Houston, odbyła triumfalny pochód po scenach Ameryki i Europy, a kompozytor otrzymał zań Grammy Award. Utwór to efektowny, patetyczny i ironiczny, oddający zarówno rytuał, jak i absurd tej wizyty, która dla obu stron była jedynie pustym gestem, nadmuchanym nierealistycznymi wyobrażeniami.
Sukces ten był w dużym stopniu zasługą amerykańskiego reżysera Petera Sellarsa, znanego wcześniej z obrazoburczego wystawiania dzieł klasycznych – m.in. „Don Giovanniego” Mozarta przeniósł do nowojorskiego Harlemu, a z bohaterów uczynił narkomanów. Z czasem zajął się muzyką współczesną. Jeszcze przy dwóch pierwszych operach Adamsa jego rola ograniczyła się do namówienia kompozytora i wyreżyserowania premiery (autorką obu librett była amerykańska poetka Alice Goodman); do kolejnych tworzył również libretta, w tym do cenionego dziś dzieła „Doctor Atomic” (2005 r.), opowiadającego o dylematach moralnych Roberta Oppenheimera, twórcy bomby atomowej. Adams, który początkowo z trudem dał się namówić na rolę opisywacza współczesności, dziś utożsamia się z nią całkowicie.