Od samego początku nad kandydaturą miasta zawisła, jeśli nie klątwa, to klątewka. Już sam wybór Wrocławia wzbudził wiele kontrowersji i dyskusji. Zdaniem licznych obserwatorów kilka innych miast (wskazywano przede wszystkim na Lublin i Katowice) złożyło ciekawsze i bardziej nowatorskie aplikacje. Fakt, że procedury przyznania tytułu nadzorował minister kultury Bogdan Zdrojewski – silnie związany z Wrocławiem jego były prezydent – też nie przysparzał zwycięzcom sympatii. Panowała opinia, że wyróżnienie stolicy Dolnego Śląska jest dla miasta rodzajem nagrody i w niczym nie pomoże w jego rozwoju, jak to mogło mieć miejsce w przypadku innych kandydatów. Dziś wypada się zastanowić, czy wręcz nie zaszkodzi.
Zaczęło się od zgrzytów personalnych. Wkrótce po zwycięstwie podziękowano za współpracę prof. Adamowi Chmielewskiemu, głównemu konstruktorowi zwycięskiej aplikacji. Nie tylko nie kontynuował merytorycznych przygotowań, ale nawet nie otrzymał żadnej nagrody pocieszenia w dalszych pracach nad programem. Na szczęście znaleziono wyjątkowo udanego następcę, jednego z najlepszych i najbardziej oryginalnych animatorów kultury ostatnich dekad w Polsce – wieloletniego szefa Fundacji „Pogranicze” Krzysztofa Czyżewskiego. Nie na długo. W kwietniu 2013 r. zrezygnował z funkcji dyrektora ds. artystycznych, ale pozostał jako jeden z kuratorów w zespole przygotowującym ESK. Dwa miesiące temu odszedł i z tej funkcji.
Rozstanie się z Czyżewskim to już nie była tylko personalna roszada, ale poważny manewr programowy. Warto przypomnieć, że miał on na ESK bardzo wyraźny, autorski i kreatywny pomysł. Położył wyraźny nacisk na kulturę partycypacyjną i animacyjną, powstającą w wyniku doświadczeń i dyskusji angażujących wszystkich: instytucje kultury, twórców, władze, ale przede wszystkim samych mieszkańców. Kulturę, której znacznie bliżej do takich pojęć, jak refleksja, zaangażowanie, rozwój, aktywizacja, proces aniżeli event, wydarzenie, zaplanowanie, oferta, gwiazdy. Była szansa, by Wrocław stał się pierwszą stolicą kultury w Europie, która próbowałaby zmienić model tej imprezy i rozpoczęła poważną dyskusję o tym, czym w dzisiejszych czasach powinna właściwie być kultura w mieście.