I papież, i masoni
Minister Omilanowska: polska kultura była totalnie niedoinwestowana
Bartek Chaciński: – Zapraszają jeszcze panią minister do Wrocławia?
Małgorzata Omilanowska: – Tak. Dlaczego ma pan wątpliwości?
Myślę o dotacji na Europejską Stolicę Kultury 2016. Poprzedni minister dodawał, pani odejmuje.
Sformułowałabym to inaczej: żadne z nas nie miało niczego do dania, więc nie mogło niczego dodać ani odjąć.
Co do sformułowania są kontrowersje. W POLITYCE napisaliśmy, że minister Bogdan Zdrojewski wsparł na odchodnym miasto 200 mln zł. Wrocław odpowiedział, że nie wsparł, tylko „wypełnił obowiązek”. Czym właściwie są te pieniądze?
Środki te państwo zadeklarowało jeszcze na etapie, kiedy Polska przystępowała do konkursu na Europejską Stolicę Kultury. Teraz wypełnia swoje zobowiązanie. Minister Zdrojewski zaakceptował kwotę w wysokości 204 mln i poddał projekt pod konsultacje publiczne. Kiedy zostałam minister kultury, konsultacje akurat dobiegły końca i po analizie różnych uwag uznałam, że powinniśmy projekt wieloletniego programu rządowego na rzecz ESK zweryfikować. Efektem dyskusji, także z organizatorami we Wrocławiu, było ustalenie niższej kwoty, o którą będziemy występowali do Rady Ministrów. Ani minister Zdrojewski nie miał 204 mln, ani ja nie mam 119. Będzie je miał budżet państwa, a o ostatecznej kwocie zadecyduje rząd.
ESK to ukoronowanie rządów ministra Zdrojewskiego, ocenianych często jako czas kultury wielkich sezonów artystycznych i kongresów. Czy pani czuje się dobrze z taką wizją?
Nie chcę występować w roli recenzentki siedmioletnich rządów ministra Zdrojewskiego, zresztą przez dwa i pół roku jako podsekretarz stanu pracowałam wspólnie z nim.