Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Polska ubulandia

„Król Ubu” Jana Klaty, czyli polska odpowiedź na „Grę o tron”

Beata Zawrzel / Reporter
Po polsku wszystko uwznioślamy, spełniamy się w pogrzebach, musi być dumnie i szumnie. W spektaklu wszystkie tragedie to jeden wielki śmiech – mówi reżyser Jan Klata.

Aneta Kyzioł: – Stary Teatr po sezonie poświęconym Konradowi Swinarskiemu wchodzi w sezon Jerzego Jarockiego. Zaczynacie premierą „Króla Ubu” Alfreda Jarry’ego w pańskiej reżyserii. Będą odniesienia do libretta stworzonego przez Jarockiego do „Ubu Rexa” – inspirowanej dziełem Jarry’ego opery Krzysztofa Pendereckiego?
Jan Klata: – Premiera „Króla Ubu” to z jednej strony odniesienie do twórczości Jerzego Jarockiego i początek poświęconego mu sezonu, z drugiej zaś efekt rozpoczętej w ubiegłym roku współpracy Starego Teatru z muzycznym Festiwalem Unsound. Opowiadając ekscentryczne dzieło Jarry’ego przy pomocy muzyki, chcemy uczynić je bardziej formalnym i przejmującym. Nie będziemy się bezpośrednio odwoływać do muzyki Pendereckiego. Muzykę do spektaklu tworzy James Leyland Kirby, tu występujący pod pseudonimem V/Vm.

Jaka to będzie muzyka?
Zborsuczona. Próbowaliśmy w warstwie muzycznej znaleźć relacje podobne do tych, jakie zachodzą pomiędzy autorem sztuki „Ubu Król czyli Polacy” a wielkimi tekstami, które on na potrzeby swojego dramatu macerował, nicował, maltretował, ćwiartował, przeszywał, przeinaczał i wywracał na drugą stronę. Postępując w sposób niejednokrotnie bezczelny, stworzył groteskę, w której jak w pigułce zawarł mechanizmy władzy. Alfred Jarry wyczyniał najdziksze brewerie na dziełach klasycznych – od antyku po Szekspira – a V/Vm robi zdumiewające rzeczy na podstawowych melodiach popkultury. Zarówno w warstwie literackiej, jak i muzycznej uprawiamy proceder plądrowania ruin, zgliszcz rzeczywistości. Działamy pod patafizycznym hasłem: „Nie zrujnujemy wszystkiego, nie rujnując i ruin”.

Reklama