Powodów, by niecierpliwie czekać na nowy spektakl Lupy, było kilka. Po pierwsze, zdaniem wielu, najlepsze przedstawienia Lupy to te, w których mierzył się z pisarstwem Thomasa Bernharda, austriackiego mistrza, tropiciela ludzkiego zakłamania i skłonności do samozadowolenia.
Arcydziełami były właściwie wszystkie: od genialnej adaptacji powieści „Kalkwerk” w Starym Teatrze w Krakowie w 1992 r., przez „Immanuela Kanta”, „Rodzeństwo”, „Wymazywanie” i „Na szczytach panuje cisza”. Wrocławską premierę „Wycinki. Holzfällen” poprzedziło wystawienie tego utworu przez Lupę na początku roku w austriackim Grazu oraz stworzona w ubiegłym roku w szwajcarskim Théâtre Vidy-Lausanne inscenizacja wczesnej powieści Bernharda – „Zaburzenia”.
Bernhardowskie inscenizacje Lupy objechały świat kształtując opinię, iż polski reżyser jest najwybitniejszym żyjącym inscenizatorem dzieł Austriaka i ambasadorem jego twórczości. Lupa jest członkiem stworzonej przez spadkobierców pisarza Fundacji Thomasa Bernharda, a od roku jej przewodniczącym. Niedawno zapowiedział, że opublikowanie swoich intymnych zapisków dotyczących Bernharda będzie pierwszą rzeczą, jaką zrobi… po swojej śmierci.