Miej własną politykę.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Bernhardkugeln

Kawiarnia literacka

Ze wszystkich austriackich instytucji, których nienawidził Thomas Bernhard, ministerstwo kultury było może instytucją znienawidzoną przezeń najbardziej.

Jeden z największych triumfów przeżył, kiedy podczas odbierania którejś z nagród literackich austriacki minister kultury, wysłuchawszy przemówienia nagrodzonego autora, pogroził mu pięścią, zaklął szpetnie i wyszedł z hukiem.

Zatem kiedy właśnie ta instytucja przyznała mi stypendium, a wraz z nim kartę wstępu do wiedeńskich muzeów, postanowiłem wdrożyć akcję bernhardowskiego sabotażu – chadzać do Kunsthistorisches Museum i czytać „Dawnych mistrzów” tam, gdzie gderliwy Reger spotyka się z Atzbacherem pod czujnym okiem strażnika muzealnego Irrsiglera: w sali Bordona, przed „Portretem siwobrodego mężczyzny” Tintoretta. Cóż lepszego, niż siedzieć na tej samej ławce, przed tym samym obrazem i czytać ustępy o tym, że ludzie podziwiający sztukę są odrażający, że dzieciństwo to mroczny loch, do którego wtrącili nas rodzice, ze wszystkich zaś lochów świata Austria jest lochem najstraszliwszym? Choćby: „Całkiem powierzchownie Wiedeń słynny jest z powodu swojej opery, ale faktycznie okryty jest niesławą i otoczony pogardą z powodu swoich skandalicznych toalet. Wiedeńczycy, w ogóle Austriacy, nie mają za grosz kultury toalet, na całym świecie nigdzie nie znajdzie pan do tego stopnia brudnych i smrodliwych ustępów, powiedział Reger” (tłum. M. Kędzierski).

Trzeba zatem znaleźć salę Bordona. Ale sali Bordona na planie nie ma, bowiem, jak mógłby to ująć Reger – jeśli wiedeńczyk ma zaznaczyć cokolwiek na planie muzeum, to zaznaczy rzeczy najmniej istotne, właściwe gustom płaskim, rzeczy, które człowieka obdarzonego jakimkolwiek smakiem odstręczą i od planu, i od muzeum, i od sztuki jako takiej; znajdzie szczególną radość w tym, że zaznaczy jakieś ulizane paskudztwo, choćby Rafaela, pomijając zupełnie Tintoretta i salę Bordona, ba, w ogóle nie poda nazw sal, żeby zwiedzający musiał przejść przez wszystkie sale i w każdej kolejnej czuć zawód, i zostać przykładnie ukarany za to, że w ogóle chciał obcować ze sztuką.

Polityka 47.2014 (2985) z dnia 18.11.2014; Kultura; s. 85
Oryginalny tytuł tekstu: "Bernhardkugeln"
Reklama