Tytuł dobrze opisuje strategię artystyczną 29-letniej dziś Dunham. Faktycznie jest ciut inna. Chodzi nie tylko o kilka dodatkowych kilogramów, których nie zamierza się pozbywać ani ukrywać. Przeciwnie, eksponuje je, w życiu i na ekranie, wraz z licznymi tatuażami, rzucając wyzwanie normom estetycznym i oczekiwaniom wobec kobiet. Na tegorocznej gali rozdania Złotych Globów wystąpiła – jak wszystkie nominowane aktorki, autorki i reżyserki – w pięknej sukni od renomowanego projektanta. Wcześniej jednak wrzuciła do sieci selfie z przygotowań. Stoi na nim przed lustrem, ubrana w spodnie od dresu i... ochraniacze na sutki, komentując w ten sposób pełną hipokryzji politykę Hollywood wobec kobiecego ciała: biust – tak, sutki – nie. Na samej gali jej silikonowe ochraniacze przewędrowały z biustu na policzki.
Nominację do Złotych Globów (kolejną już) Dunham otrzymała za komediowy serial „Dziewczyny”, którego czwarty sezon właśnie pokazuje stacja HBO. Kiedy startował, był prawdziwym objawieniem – inteligentnym i ironicznym autoportretem pokolenia dwudziestoparolatków, którzy kończą studia w Nowym Jorku w czasie kryzysu ekonomicznego. Narcystyczni, wychowywani w przeświadczeniu, że są wyjątkowi, naładowani marzeniami o życiu rodem z kultowej serii „Seks w wielkim mieście”, zaliczają zderzenie z rzeczywistością: pracą poniżej kompetencji, permanentnym stresem.
Ktoś nazwał Dunham Woodym Allenem z macicą. Oboje tworzą autorskie dzieła – piszą scenariusze, są reżyserami i aktorami. Oboje mają inteligenckie poczucie humoru, ich żarty są pełne odwołań do (pop)kultury. Kreują podobny typ bohatera – zakompleksionego i narcystycznego jednocześnie, neurotyka poddającego się nieustannej autoanalizie. Oboje żartują z własnego ciała i seksualności.