Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Ewangelia według Nolana

„Interstellar”: potęga rozumu

Wiara w cudowną, zbawczą moc nauki, choć nadwerężona w czasach zimnej wojny, wciąż bywa dla nas źródłem nadziei. Wiara w cudowną, zbawczą moc nauki, choć nadwerężona w czasach zimnej wojny, wciąż bywa dla nas źródłem nadziei. Warner Bros.
Kto uważa, że Oscar za efekty specjalne wyjaśnia wrażenie, jakie robi „Interstellar”, tkwi w błędzie. Film Christophera Nolana od 31 marca można kupić z POLITYKĄ.
Christopher Nolan, reżyser filmu „Interstellar”, dołożył starań, by opowiadana historia była prawdopodobna z punktu widzenia współczesnej nauki.Melinda Sue Gordon/Warner Bros. Christopher Nolan, reżyser filmu „Interstellar”, dołożył starań, by opowiadana historia była prawdopodobna z punktu widzenia współczesnej nauki.

Brakowało ostatnio takiej opowieści ku pokrzepieniu serc. Iskry rozpalającej ponownie nadzieję, że – niczym baron Münchhausen – ludzkość sama siebie wyciągnie za włosy z bagna, w którym uparcie od lat się pogrąża.

Dzięki kulturowej rewolucji oświecenia, wzmocnionej rewią cudów rewolucji przemysłowej, uwierzyliśmy w boską potęgę ludzkiego umysłu – nauka zdawała się nam realną białą magią, workiem prezentów bez dna, który lada moment mieliśmy otworzyć. Mary Shelley przebiła w romantyzmie swej wizji nawet zaślubionego z nią poetę Percy’ego, jak i wspólnego ich przyjaciela lorda Byrona. Obdarzając młodego naukowca Wiktora Frankensteina mocą unieważniania śmierci, wyraziła jedynie nadzieję, jaką już wtedy z nauką wiązaliśmy powszechnie, choć skrycie: miała być dla nas gwarancją wieczności, remedium na grozę przemijania.

Wiara w cudowną, zbawczą moc nauki i postępu technologicznego, choć nadwerężona nuklearnym wyścigiem zbrojeń w czasach zimnej wojny, wciąż bywa dla nas źródłem nadziei, niestety coraz bardziej ostatnimi laty wątłej. Najrozmaitsze generowane przez cywilizację przemysłową kryzysy, a zwłaszcza strach przed nieuniknionymi, jak się zdaje, skutkami zmian klimatycznych, podsycają poczucie zagrożenia. Christopher Nolan to wie, i nawet nie próbuje rozbrajać naszych obaw o przyszłość planety. Ludzkość na Ziemi czeka nieunikniona zagłada, wywołana chorobą roślin. Nie wiemy, czy jest ona wynikiem eksperymentowania z bronią biologiczną czy może fatum, samoobroną zmęczonej cywilizacyjnym rakiem Gai, ale przyniesie podobny efekt, jakiego obawiamy się w związku ze zmianami klimatycznymi: lawinową zagładę gatunków, której człowiek nie ma szansy przetrwać.

Polityka 13.2015 (3002) z dnia 24.03.2015; Kultura; s. 81
Oryginalny tytuł tekstu: "Ewangelia według Nolana"
Reklama