Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Mówią „Dziady”

Kolejny cykl Mickiewiczowskiego dramatu według Zadary

Salon Warszawski rozgrywany na tle malowanego horyzontu Salon Warszawski rozgrywany na tle malowanego horyzontu Natalia Dobryszycka / EAST NEWS
Michał Zadara kontynuuje wystawianie „Dziadów” Mickiewicza bez skrótów. Wyczekiwana część III miała premierę w rocznicę katastrofy smoleńskiej. Reżyser pozbawił arcypolski dramat martyrologii i patosu, niewiele proponując w zamian.
Michał Zadara na próbie przed premierą „Dziadów” Adama Mickiewicza w Teatrze Polskim.Bartlomiej Kudowicz/Forum Michał Zadara na próbie przed premierą „Dziadów” Adama Mickiewicza w Teatrze Polskim.

Część III dramatu Mickiewicza jest zupełnie inna niż zrealizowane przez Michała Zadarę we wrocławskim Teatrze Polskim części I, II, IV i utwór „Upiór”. Obrzęd wywoływania duchów i opowieści o romantycznej miłości dawały dużo swobody interpretacyjnej, co Zadara świetnie wykorzystał, tworząc porywające widowisko z akcją osadzoną w lesie, gdzie wiejska wspólnota, której nie wystarcza ani liberalizm, ani Kościół katolicki, zbiera się, by obcować ze swoimi zmarłymi. Guślarz był tu skrzyżowaniem wróża Macieja z detektywem Rutkowskim, zjawy przywędrowały z klasyki filmowego horroru, Gustaw był współczesnym rockmanem prosto z siłowni. Wszystko razem było i śmieszne, i wzruszające, a znane powszechnie fragmenty sąsiadowały z brzmiącymi świeżo, bo zwykle omijanymi przez zmuszonych do dokonywania skrótów inscenizatorów.

Z III częścią tak łatwo nie jest. Powstała prawie dekadę po częściach II i IV i jest poetyckim reportażem upamiętniającym rzeczywiste wydarzenia: więzienie, mękę i wywózki na Sybir litewskiej młodzieży przez rosyjskiego zaborcę, procesy młodzieżowych związków filomatów, filaretów i promienistych z początku lat 20. XIX w. Główne części utworu dzieją się w celach więźniów w klasztorze bazylianów i w apartamentach pałacu ich kata – senatora Nowosilcowa. Jak odnieść się dziś w teatrze do tych faktów? Po 1989 r. polski teatr miał z tym duży problem.

Premiera trwającego pięć i pół godziny spektaklu odbyła się w znaczącym momencie – dokładnie w piątą rocznicę katastrofy smoleńskiej, która wywołała duchy, ale i karykatury romantyzmu.

Polityka 16.2015 (3005) z dnia 14.04.2015; Kultura; s. 84
Oryginalny tytuł tekstu: "Mówią „Dziady”"
Reklama