Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Przebił głową mur

Kolekcja Feliksa „Mangghi” Jasieńskiego w Muzeum Narodowym w Krakowie

Jacek Malczewski,„Feliks Jasieński-portret z teką”, 1903 r. Jacek Malczewski,„Feliks Jasieński-portret z teką”, 1903 r. Pracownia Fotograficzna MNK / Muzeum Narodowe w Krakowie
Dwie wystawy otwarte równocześnie w Muzeum Narodowym w Krakowie pod wspólnym tytułem „Niech żyje sztuka” to dobra okazja, by przypomnieć osobliwą postać twórcy tych zbiorów: Feliksa „Mangghi” Jasieńskiego.
Utagawa Hiroshige,„Rozpogodzenie po śnieżycy w Kameyama”, ok. 1833-34 r.Pracownia Fotograficzna MNK/Muzeum Narodowe w Krakowie Utagawa Hiroshige,„Rozpogodzenie po śnieżycy w Kameyama”, ok. 1833-34 r.

Większość dawnych i współczesnych kolekcjonerów sztuki można przypisać do jednej z dwóch kategorii. Pierwsi to kupujący dla prestiżu bogacze dyletanci, drudzy – nie tak zamożni, ale przepełnieni zbieracką pasją miłośnicy sztuki. Jasieńskiemu zapewne bliżej do tej drugiej grupy, a żarliwością, z jaką gromadził eksponaty, mógłby obdzielić i tuzin podobnych mu postaci. Choć trzeba przyznać, że jego kolekcjonerski wizerunek wymyka się jednoznacznym metryczkom.

Młodość Jasieńskiego wcale nie zapowiadała jego późniejszego bezbrzeżnego oddania sztuce. Owszem, miał dobry start. Pochodził z rodziny należącej do średniej warstwy szlacheckiej, o długiej liście zacnych przodków (oficerowie, szambelani, posłowie, sędziowie) i dość zamożnej, choć o bogactwie trudno mówić. I otrzymał stosowne dla swojej klasy społecznej wykształcenie, ze staranną nauką kilku języków obcych (francuski, niemiecki, rosyjski, greka, łacina). A przede wszystkim – z przekonaniem, że jest obywatelem świata (a przynajmniej Europy), który powinien gruntownie poznawać.

Między 21 a 25 rokiem życia Jasieński intensywnie więc podróżował, głównie między Berlinem a Paryżem, najważniejszymi wówczas stolicami kultury europejskiej. Odwiedzał muzea i galerie, ale najbardziej fascynowała go muzyka. Sam świetnie grał na fortepianie, komponował, a jego utwory ukazywały się nawet w druku. Namiętnie chadzał do filharmonii i opery. Próbował także swych sił w literaturze. Mając 20 lat, wydał „Szkic humorystyczno-filozoficzny”, a kilka lat później opublikował w prasie także kilka nowel.

Polityka 24.2015 (3013) z dnia 09.06.2015; Kultura; s. 82
Oryginalny tytuł tekstu: "Przebił głową mur"
Reklama