1.
W czasie okupacji hotel o nazwie Victoria nie stał przy pl. Piłsudskiego (jak jego imiennik wybudowany w latach 70. XX w.), ale przy ul. Jasnej. To właśnie tam – na początku powstania warszawskiego – urządził swoją kwaterę płk Antoni Chruściel ps. Monter, dowódca insurekcji. Trudno o bardziej symboliczny wybór. Pułkownik, jak i reszta kolegów z Komendy Głównej AK byli przekonani, że w Victorii rozpoczną i w Victorii zakończą walki. Wtedy miały strzelać korki od szampana. A potem, być może również tu, przywódcy podziemnej Polski mieli negocjować z dowództwem Armii Czerwonej warunki koegzystencji w wolnej stolicy. Na zdjęciu powstańczego fotoreportera Wiesława Chrzanowskiego porucznik Stefan Szempliński ps. Stefan z kompanii Anna batalionu Gustaw, stoi przed wejściem do hotelu, ale to, co trzyma w ręku, to nie butelka Dom Perignon. To bezwartościowy plik niemieckich marek i 10 dolarów. Pierwszy i ostatni żołd wypłacony po klęsce powstańcom.
Jest 5 października 1944 r. Walki już się skończyły. Przenieśmy się na ul. Śniadeckich. Tu, dzień wcześniej, Edward Wojciechowski również wyciągnął aparat i zrobił historyczne zdjęcie.
2.
Powstańczy kombatanci formują kolumnę i czekają na wymarsz do niewoli. Na ich twarzach nie widać fatalistycznego nastroju. Pogodny okularnik odwrócony bokiem, uśmiechnięty posiadacz walizki, z czapką na bakier, i ten zakapior w białej kurtce nawet nie przypuszczają, ile mają szczęścia. Przeżyli. Nie wiedzą, bo niby skąd, że gen. Tadeusz Pełczyński, zastępca komendanta głównego AK, brał pod uwagę również inne rozwiązanie. I on, i oni mieli wyruszyć w innym kierunku. I nie konwojowani przez hitlerowców, ale przez Sowietów.