Od Taktu do kompaktu
Jakie były początki polskiego przemysłu fonograficznego
Właściwie wszyscy, którzy 25 lat temu zaczynali swoją przygodę z fonografią, działają w branży do dziś. Małgorzata Maliszewska organizuje koncerty, Andrzej Paweł Wojciechowski wydaje płyty i wszystko to odbywa się pod szyldem pionierskiej firmy MJM Music PL. Marek Kościkiewicz, oprócz tego, że dalej gra w De Mono, nadal szefuje firmie Zic Zac. Andrzej Puczyński pozostaje właścicielem Izabelin Studio jako studia nagraniowego, a Piotr Kabaj jest szefem polskiego oddziału fonograficznego giganta, czyli Warner Music. O tym, jak zaczynali, mówią chętnie, choć sami się dziwią, jak bardzo tamte czasy różnią się od tych dzisiejszych.
Pierwszy rok funkcjonowania planu Balcerowicza fani muzyki zapamiętali jako czas niebywałego ożywienia handlu kasetami z przebojami największych gwiazd światowej i polskiej muzyki popularnej. Na warszawskim Stadionie Dziesięciolecia, który w 1989 r. zamienił się w największe targowisko w Europie, można było kupić kasetowe wersje premier płytowych niemal każdego ze znanych wykonawców. Rodzimi pionierzy na tym rynku, choćby takie firmy jak TAKT Krzysztofa Kwiatkowskiego i jego wspólników (w tym Artura Kubicy, ojca Roberta), Jam Janusza Tworzyńskiego, ELBO Elżbiety Borysiuk czy BW Wojciecha Brzezickiego, oferowali niemal wszystko dla wszystkich. Ustawę o prawie autorskim Sejm uchwalił dopiero w 1994 r., więc ten handel miał w ogromnym stopniu charakter piracki.
Skazani na sukces
Całej tej sytuacji towarzyszył olbrzymi popyt na muzykę popularną. W 1989 r. Maliszewska, mieszkająca od 1981 r. w Londynie, zdecydowała się wraz z mężem Andrzejem Pawłem Wojciechowskim założyć firmę, która pośredniczyłaby w sprzedaży polskim firmom płytowym licencji na płyty analogowe największych światowych gwiazd.