Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Przyjemność zabijania

Zwierzenia reżysera Marcina Koszałki. Dlaczego fascynuje go to, co zakazane?

Marcin Koszałka w swoich filmach dokumentalnych porusza problem toksycznych relacji i zmagania się z lękiem przed śmiercią. Marcin Koszałka w swoich filmach dokumentalnych porusza problem toksycznych relacji i zmagania się z lękiem przed śmiercią. Bogdan Krężel / Forum
Rozmowa z Marcinem Koszałką o jego debiucie fabularnym – thrillerze „Czerwony Pająk” o polskich seryjnych mordercach, inspirowanym prawdziwą historią – a także o toksycznej matce i o śmierci.
Marcin Koszałka (rocznik 1970) – dokumentalista, operator, scenarzysta i reżyser.Robert Jaworski/Forum Marcin Koszałka (rocznik 1970) – dokumentalista, operator, scenarzysta i reżyser.

Janusz Wróblewski: – W filmie nie docieka pan motywów postępowania zabójcy dzieci, którego gra Adam Woronowicz.
Marcin Koszałka: – Pokazujemy tylko działania przyciągające do niego Karola Kota, chłopca z inteligenckiej, wcale nie patologicznej rodziny z Krakowa, który interesował się nazizmem, Hitlerem i generalnie nie lubił ludzi. Chciał ich eliminować. W latach 60., kiedy toczy się akcja filmu, nie przeprowadzano szczegółowych badań. Nie pytano o motywacje. Prokuraturze zależało jedynie na ustaleniu, czy morderca był poczytalny, żeby móc go powiesić. Dość szybko się zorientowałem, że koncentrowanie się na pytaniu „dlaczego?” nie ma sensu. To zbyt banalne. Można było pójść tropem intelektualnej rozgrywki, jak w „Siedem” Finchera czy „Milczeniu owiec”. To mnie również nie interesowało.

A co pana interesowało?
Dostrzegłem, że we mnie samym jest pewien rodzaj fascynacji rzeczami, które są zakazane. I że z bohaterami niektórych moich dokumentów jest podobnie. W „Zabójcy z lubieżności” milicjant Tomasz i dziennikarz Edzio nie mogą uwolnić się od perwersyjnego podziwu dla Marchwickiego czy Knychały. Zaprzyjaźnili się z nim, jeżdżąc na wizje lokalne. Mając ekskluzywną możliwość przebywania blisko mordercy, współczuli mu. Szkoda im było, że zostanie powieszony.

Imponował im?
Tak. Zacząłem się nad tym zastanawiać. Zabijanie jest zakazane. Groziła za to kara śmierci. Więc odbierając komuś życie, trzeba być niesłychanie mocnym. W pewnym sensie bogiem. Powtarzając akt zabijania – jak faszyści – człowiek wykazuje się jakąś przedziwną odwagą połączoną z przyjemnością. Tego gościa było na to stać. Podjął ryzyko. Mówimy o patologii.

Polityka 47.2015 (3036) z dnia 17.11.2015; Kultura; s. 83
Oryginalny tytuł tekstu: "Przyjemność zabijania"
Reklama