Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Pora na zakapiora

Złodup: nowy bohater popkultury

Oddział Pingwinów z Madagaskaru podczas rozpoznania. Oddział Pingwinów z Madagaskaru podczas rozpoznania. materiały prasowe
Nad kulturą – dziecięcą, młodzieżową, a nawet całkiem dorosłą – unosi się dziś widmo złodupa. Czyli cwanej, twardej postaci, którą podziwiamy. Mówiąc językiem filmów dla dzieci: jesteśmy zdjęci grozą, ale i pod wrażeniem.
Gloryfikujące zło Minionki z bezwzględną Scarlet O’Haracz.materiały prasowe Gloryfikujące zło Minionki z bezwzględną Scarlet O’Haracz.

W dniu obchodów Święta Niepodległości podczas wizyty w Krakowie Jarosław Kaczyński dostał od kogoś pluszowego Minionka. Przechadzał się z tą maskotką i nawet dał się z nią sfilmować ekipie telewizyjnej. Wprawiło to komentatorów w pewną konfuzję i skłoniło do poszukiwania drugiego dna. A że żółte Minionki, stworzenia znane z trzech głośnych filmów familijnych, widział każdy, to każdy też miał swoją interpretację.

Prasa popierająca rząd odnotowała więc natychmiast, że te filmowe stworzenia od zarania dziejów szukają kogoś, komu mogłyby służyć – i tym kimś okazał się Jarosław Kaczyński. Prasa rząd poszczypująca zauważyła, że, owszem, wszystko gra, ale przecież idée fixe Minionków należy doprecyzować: od wieków chcą służyć tylko największemu zakapiorowi, jaki aktualnie stąpa po ziemi.

Kulturowy fenomen

Nie wiemy, co chciał tym gestem pokazać obdarowujący. Być może jednak maskotka była odpowiedzią na tekst opublikowany parę tygodni wcześniej w „Polska The Times”, w którym Witold Głowacki pisał, że „antysystemowi młodzi wyborcy mocno przypominają filmowe Minionki”. Że po zgnuśniałych, spłacających kredyty lemingach przyszło pokolenie szukające Geniusza Zła, który pomoże im doprowadzić do upadku systemu. Autor tekstu wskazuje różnych polskich polityków, ale akurat Jarosława Kaczyńskiego wśród nich nie wymienia.

Filmowe Minionki same w sobie są małe, słodkie i nieporadne. Wprawdzie w pierwszej części serii kradną Księżyc (w Polsce wywołało to błyskawiczne skojarzenia z „O dwóch takich…”), to jednak nie byłyby w stanie tego zrobić same, bez Gru, czyli swojego szefa, złoczyńcy rozdartego między ścieżką militarnych gadżetów i zbrodni, na którą zepchnęło go trudne dzieciństwo, a gołębim sercem i socjalną wrażliwością.

Polityka 51/52.2015 (3040) z dnia 15.12.2015; Kultura; s. 134
Oryginalny tytuł tekstu: "Pora na zakapiora"
Reklama