Jak bardzo spadają notowania zawodu dziennikarza, można dostrzec w dwóch filmach z Robertem Redfordem. W 1976 r. we „Wszystkich ludziach prezydenta” był dziennikarzem śledczym „Washington Post” i ujawniał aferę Watergate. W 2015 r. kręcił z Cate Blanchett „Prawdę” o znanym dziennikarzu telewizji NBC Danie Ratherze i jego producentce, którzy zostali usunięci z pracy, bo w 2004 r. opisali wątpliwą karierę wojskową prezydenta George’a W. Busha (rodzina naftowych magnatów zadbała, by nie pojechał do Wietnamu). Etos tradycyjnego dziennikarstwa przypomina teraz startujący w oscarowym wyścigu film „Spotlight”, który na początku lutego wejdzie na ekrany polskich kin.
Jak dalece media straciły na dobrej opinii, pokazuje z kolei 83-letni Umberto Eco w swej – jak zapowiada – ostatniej w życiu powieści, satyrze na samoupodlenie prasy. „Temat na pierwszą stronę” to przypowieść o berlusconizacji dziennikarstwa. Akcja jest ulokowana w 1992 r., kiedy internet był jeszcze w powijakach, a afery korupcyjne w chadecji i mafijne zamachy zmiotły filary powojennej republiki włoskiej – chadecję i lewicę – wynosząc do władzy „Il Cavaliere” – magnata prasowego Silvio Berlusconiego.
W powieści jest nim „Commendatore” Vimercate, finansista spod ciemnej gwiazdy, który z groźbami prasowych oszczerstw rusza na salony władzy. Uruchamia dziennik, który nigdy nie wejdzie na rynek – ważne są podsuwane komu trzeba próbne „numery zerowe”. Eco oparł to na autentycznym przypadku z lat 70.