Ortodoksyjny miłośnik gatunku, przyzwyczajony do plakatu rozciągniętego od secesyjnych esów-floresów Alfonsa Muchy po erotyki Starowieyskiego i smuteczki Stasysa, może właściwie układać klepsydrę. Jego idol rzeczywiście poległ – ów tradycyjny plakat, pełen aluzji i symboli, projektowany przez gwiazdy gatunku, drukowany w tysiącach egzemplarzy, rozklejany na murach, szlachetny, typograficznie wzorcowy, malarsko bezbłędny. Dzieło słynnej przez kilka dekad polskiej szkoły plakatu.