Właśnie mijają cztery dekady od premiery „Człowieka z marmuru” Andrzeja Wajdy, z pamiętnym filmowym debiutem Jandy w roli Agnieszki – silnej, ekspresyjnej, zbuntowanej wobec komunistycznej władzy reżyserki z ambicją dokumentowania rzeczywistości. Za kilka dni wejdzie do kin „Smoleńsk” Antoniego Krauzego, z kopią Agnieszki w roli głównej – grana przez Beatę Fido Nina jest młodą dziennikarką żarliwie tropiącą prawdę o katastrofie smoleńskiej. Tymczasem „dawna” Agnieszka w prawicowych mediach jest przedstawiana jako czołowa przedstawicielka łże-elit i salonu.
Paliwa do kolejnej fali hejtu dostarczyły niedawne występy artystki i jej warszawskich teatrów w Poznaniu. Prowadzone przez Fundację Krystyny Jandy Na Rzecz Kultury Teatr Polonia i Och-Teatr przez tydzień pokazywały w stolicy Wielkopolski pięć tytułów. Z jednej strony – nic dziwnego, wszak spektakle z udziałem Jandy i jej aktorów objeżdżają kraj od czasu powstania fundacji 11 lat temu, aktorka ma nawet festiwale swojej twórczości, kiedyś w Lądku-Zdroju, od kilku lat w Szczawnie-Zdroju. Różnica jest taka, że zwykle zapraszają artystkę teatry, festiwale, prywatne firmy albo agencje impresaryjne, a spektakle są biletowane. W Poznaniu zaś Janda i jej aktorzy zagrali na zaproszenie prezydenta miasta Jacka Jaśkowiaka, spektakle odbywały się na dziedzińcu urzędu miasta (przegląd miał nazwę Festiwal Na Wolnym), mieszkańcom rozdano 8 tys. bezpłatnych wejściówek, urzędnikom – ponad 400. Co kosztowało miasto 150 tys. zł, drugie tyle dołożyli sponsorzy.
W centrum politycznego sporu
Poznaniacy byli zachwyceni, po wejściówki ustawiały się długie kolejki.